REKLAMA

"Spider-Man: Bez drogi do domu" - do sieci spływają pierwsze recenzje i są bardzo dobre

"Spider-Man: Bez drogi do domu" to jedna z najgłośniejszych i najbardziej wyczekiwanych nowości filmowych od czasu "Avengers: Koniec gry". Fani MCU wypatrują kinowej premiery z niecierpliwością i niepokojem - biorąc pod uwagę wszystkie te pogłoski i skalę oczekiwań, łatwo o rozczarowanie. Tymczasem w sieci wreszcie pojawiły się pierwsze recenzje najnowszego filmu Marvela i Sony - i wygląda na to, że możemy odetchnąć z ulgą.

spider man no way home recenzje opinie premiera
REKLAMA

Już w najbliższy piątek odbędzie się premiera filmu "Spider-Man: Bez drogi do domu". Pogłoski na temat projektu mnożą się od dawna - gdy wyciekły pierwsze informacje o wielkich powrotach postaci ze starszych filmów o Pajączku, Internet zapłonął szokiem. I niedowierzaniem.

Teraz potencjalne pojawienie się aż trzech Parkerów i dawnych antagonistów (tych ostatnich jesteśmy już pewni), poza ekscytacją wzbudza również niepokój. Fani głowią się, czy taki festiwal bohaterów i złoczyńców nie rozwodni opowieści i nie odwróci uwagi od tego, na którym historia powinna się skupiać, czyli Petera Toma Hollanda. Czy John Watts zapanował nad swoim filmem na tyle, by nie dostarczyć widzom chaotycznego kłębowiska postaci, pozbawionej emocji nudy i kulejącego CGI? Wygląda na to, że możemy być spokojni.

W chwili powstawania tego tekstu serwis Rotten Tomatoes zgromadził 29 recenzji nowego "Spider-Mana" - wszystkie są "świeże", co daje 100% pozytywnych opinii przy imponującej średniej ocen 8,2!

REKLAMA
Spider-Man: No Way Home - recenzje
REKLAMA

Spider-Man: No Way Home - recenzje filmu

Po pierwsze - znani złoczyńcy wypadają świetnie. Każdy (Doc Ock, Green Goblin, Sandman, Lizard czy Electro) ma co robić, każdy jest na swój sposób interesujący i ma swoją sprawę do załatwienia. W filmie dochodzi do wielu interakcji między nimi i postaciami drugoplanowymi, ale widz nie odnosi wrażenia, że reżyser za bardzo kombinuje czy zaniedbuje najistotniejszych bohaterów. Twórcom udało się uniknąć kłębiących się bezsensownie wątków; opanowali potencjalny chaos. Według recenzentów producenci, scenarzyści i reżyser doskonale rozumieją Spider-Mana i choć nowy film czasem wydaje się nieco zaśmiecony przez ekspozycję i potyczki, nigdy nie zaniedbują Parkera-Hollanda - to jego film, to na nim i jego problemach (a tych jest naprawdę wiele) skupia się fabuła.

Parker ma teraz m.in. kłopoty prawne (przez lata spowodował wiele dużych szkód, a to tylko jedna z serii praktycznych kwestii, którymi należy się zająć, gdy wszyscy wiedzą, że jesteś superbohaterem), stał się też połączeniem celebryty i pariasa w swojej szkole, a gdy tylko spotka się z MJ, media nie dają im spokoju. Wkrótce młody heros prosi o pomoc Doktora Strange'a. Schrzanione zaklęcie ściąga do ich świata złoczyńców z równoległych rzeczywistości w multiwersum. Żaden z nich nie chce wracać do siebie - tam czeka ich śmierć.

Recenzenci chwalą - o dziwo - część efektów, m.in. odmłodzenie aktorów (Dafoe i Molina). Szczególnie rozpływają się też nad trzecim aktem historii, który okazuje się niezwykle satysfakcjonujący (pomimo ogromu sekwencji akcji) - oprócz walki, kładzie on też nacisk na to, co tak naprawdę oznacza bycie Peterem Parkerem w tym "absurdalnym świecie pełnym poprzebieranych wariatów". Twórcy wciąż rozumieją, że kluczem do atrakcyjności Spider-Mana nie są jego kostium i moce, ale to, że jest zwykłym, nieśmiałym chłopakiem, dzieciakiem z sąsiedztwa, który próbuje dorosnąć do swoich umiejętności i odpowiedzialności. Wciąż upada, popełnia błędy (w nowym filmie, podobno, jeden za drugim), ale robi też wszystko, by je naprawić. Czasem musi za to zapłacić naprawdę wiele.

Dziennikarze twierdzą też, że "No Way Home" trafia we wszystkie właściwe nuty - ma wpływ na całe uniwersum, jest bardzo emocjonalny (niektórzy dziwią się, jak bardzo), świetnie wygląda. Watts - zdaniem wielu recenzujących - zaprezentował właśnie "najlepszy film z serii o Spider-Manie i jeden z najlepszych w MCU". Obejrzenie scen po napisach wskazują jako "obowiązkowe".

Zdaniem większości dziennikarzy multiwersum zostało dobrze wykorzystane jako narzędzie do opowiadania historii. Dramat, humor, akcja, nostalgia i mroczniejsze aspekty opowieści okazały się doskonale wyważone. Pomimo wycieków, widzów i tak czeka ogrom niespodzianek, a całość powinna przewyższyć nawet najbardziej optymistyczne oczekiwania. Na horyzoncie wyrosły podobno nowe, ekscytujące możliwości rozwoju opowieści. "Bez drogi do domu" to list miłosny do 20 lat Spider-Mana na ekranie - fanserwis, skala, ale i osobista, niezwykle emocjonalna historia, będąca najważniejszym z komponentów.

Spider-Man: Bez drogi do domu - premiera filmu już 17 grudnia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA