Premier Mateusz Morawiecki co prawda nie ma czasu na maraton "Wiedźmina", ale udało mu się już obejrzeć pierwszy odcinek 3. sezonu serialu Netfliksa. Według niego produkcja przełamała na Zachodzie stereotypy kulturowe na temat Polaków i "jest jak teaser w kinematografii". "Potrzebujemy więcej takich teaserów, które zachęcą do poznania prawdziwej Polski i prawdziwej historii Polski" - stwierdził w swoim podcaście.
Mateusz Morawiecki już półtora roku temu w swoim podcaście wypowiadał się na temat "Wiedźmina". Wtedy media okrzyknęły go fanem. Polityk zaznacza, że to przesada, bo "chyba" nie jest godzien, by określać go takim mianem. Jak bowiem zaznaczył, jego zdaniem prawdziwy fan to ten, który przeczytał wszystko spod pióra Andrzeja Sapkowskiego, jest na bieżąco z serialem Netfliksa i "w wielu przypadkach przeszedł wszystkie edycje gry". A do tego naszemu premierowi bardzo daleko.
Chociaż Mateusz Morawiecki fanem by siebie nie nazwał, w najnowszym odcinku swojego podcastu zdradza, że ostatnio udało mu się obejrzeć pierwszy odcinek 3. sezonu serialu Netfliksa. Ze słuchaczami podzielił się przemyśleniami na temat adaptacji prozy Andrzeja Sapkowskiego, oczywiście odnosząc się do aktualnej sytuacji politycznej.
Czytaj także:
Wiedźmin - dlaczego serial Netfliksa podoba się premierowi?
Wedle przytaczanych przez PAP słów premier wracał akurat z Brukseli po "ciężkich rozmowach" na Radzie Europejskiej na temat nielegalnej migracji. Bolała go po nich głowa, więc w ramach relaksu postanowił właśnie włączyć najnowszą odsłonę serialu Netfliksa. Jak podkreślił, "zdecydowanie" zgadza się z ludźmi, dla których "Wiedźmin" przełamał stereotypy kulturowe dotyczące Polaków panujące na Zachodzie:
Ogromna w tym zasługa pokolenia polskich milenialsów, ludzi bez kompleksów, którzy szturmem zdobyli szczyty w kulturze cyfrowej. Nie mam wątpliwości, że to twórcy gry najbardziej przyłożyli się do popularności białowłosego pogromcy potworów. To oni przełożyli fascynujący, ale obcy i nieznany świat słowiańskich legend na uniwersalny język cyfrowej popkultury, a może nawet nie tyle przełożyli, co pokazali uniwersalizm historii wiedźmina.
Przy okazji premier Mateusz Morawiecki zdecydował się odnieść do kontrowersji, które wzbudza serial Netfliksa. Chodzi oczywiście o niezgodność z literackim pierwowzorem. Dla polityka nie jest to problem, bo "adaptacje bardzo rzadko są w stanie zadowolić fanów oryginału" i "jeszcze się taki nie narodził, który by wszystkim dogodził". Proponuje więc, abyśmy byli bardziej wyrozumiali.
Czytaj także:
Szef naszego rządu uważa serial Netfliksa za "ogromny sukces", bo "jako pierwszy wytwór polskiej kultury przedostał się do głównego nurtu globalnej kultury masowej". Dlatego właśnie Mateusz Morawiecki zachęca, aby nie tylko o nim wspominać, ale też studiować, analizować i naśladować:
Polska potrzebuje jak najwięcej powtórek z sukcesu "Wiedźmina", bo "Wiedźmin" jest dla naszej kultury tym, czym w kinematografii teaser zachęcający do obejrzenia filmu. Potrzebujemy takich teaserów, które zachęcą do obejrzenia naszej prawdziwej historii, poznania prawdziwej Polski. Zaznaczam: prawdziwej. Dlaczego? Bo kultura jest równie chętnie używana do walki z ideami, do walki z tradycjami, z ludźmi o innych poglądach, a co gorsza do ukrywania prawdy lub wypaczania rzeczywistości.
Za przykład wypaczania rzeczywistości Mateusz Morawiecki podaje inny serial Netfliksa "Iwan Groźny z Treblinki", w którym to pojawiła się mapa przedstawiająca rozmieszczenie niemieckich obozów zagłady. Tyle tylko, że umieszczono je w konturach powojennej Polski. Premier zareagował w sprawie tej nieścisłości, pisząc list do szefa platformy Reeda Hastingsa. Odpowiednie poprawki zostały wtedy naniesione.
Czytaj także:
Premier zauważa jednocześnie, że polskie produkcje cieszą się coraz większą popularnością na platformach VOD, dlatego zachęca rodzimych twórców, aby pokazywali nasz kraj "nie tylko w krzywym zwierciadle". "Nie oczekujmy, że kiedy sami będziemy źle o sobie mówić, to ktoś z empatią temu zaprzeczy" - mówi.