REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

W jaki sposób serial „Fallout” łączy się fabularnie z grami? Najlepszy z możliwych

„Fallout” trafił już do Prime Video i wreszcie wiemy, w jaki sposób łączy się fabularnie z grami. Okazało się, że jego twórcy wybrali najlepszą z możliwych opcji. Nie oznacza to oczywiście, że nikogo tym nie wkurzą.

11.04.2024
20:29
fallout serial kontra gry prime video amazon bethesda
REKLAMA

Wojna jest zawsze taka sama, ale ekranizacje gier - już niekoniecznie. Niektóre z nich są oczywiście bardzo wierne oryginałowi („The Last of Us”), a inne jedynie luźno traktują materiał źródłowy („Halo”). Do tego czasem dostajemy coś naprawdę ekstra („Pokemon: Detective Pikachu”!), ale najczęściej są to typowe średniaki („Uncharted”, „Warcraft”). Zdarzają się też istne potworki (jak te wszystkie okołogrowe filmy Uwe Bolla).

Mimo to włodarze Prime Video postanowili zmierzyć się z niezwykle trudnym zadaniem przeniesienia do świata streamingu „Fallouta”, czyli kultowej i rozwijanej dziś przez Bethesdę serii cRPG-ów. Widać, że inspirowano się głównie tymi nowożytnymi jej odsłonami, ale co z fabułą, czyli czy i w jaki sposób serial Amazonu łączy się z tym barwnym i unikalnym uniwersum z gier? Okazuje się, że w inny sposób, niż się spodziewałem. Dobra decyzja!

REKLAMA
Fallout serial Bractwo Stali
W serialu nie mogło zabraknąć „Bractwa Stali”, organizacji znanej z gier

„Fallout” w wersji odcinkowej może rozgrywać się w tym samym świecie, co gry.

Ta główna porcja fabuły serialu, która ma miejsce już po osadzonym w przeszłości prologu (widzieliśmy w nim wybuch bomb, który nastąpił 23 października 2077 r.), osadzona jest w 2296 r. czyli tym samym na 217 lat od rozpoczęcia się króciutkiej wojny, która przetrzebiła ludzkość. Jest to jak dotąd najdalej wysunięta na osi czasu produkcja o świecie pełnym Krypt, w których jedynie ci wybrani i najbardziej zamożni Amerykanie mieli przetrwać nuklearny holocaust.

A co to znaczy, że serial może rozgrywać się w tym świecie, co gry? Otóż to, iż w trakcie seansu nie znalazłem ani jednej sceny, która w niepodlegający wątpliwości sposób stałaby w sprzeczności z fabułą licznych gier z tego uniwersum: od wieloosobowego „Fallouta 76” (2102 r.), przez tego pierwszego „Fallouta”, w którym poszukiwaliśmy waterchipa (2161 r.), aż po najbardziej - jak dotąd - wysuniętego w przód na osi czasu „Fallouta 4” (2287 r.).

To o tyle ciekawe, że każda z gier ma kilka zakończeń, a każde z nich może mieć wiele permutacji - w zależności od tego, kogo zabiliśmy i oszczędziliśmy, co zobaczyliśmy i co pominęliśmy oraz czy i komu pomogliśmy (bądź nie) po drodze. Jak na razie jednak serial zgrabnie omija te wątki, które mogłyby wymusić na twórcach ustalenie kanonicznego zakończenia dla którejś z gier. Jednocześnie w każdej chwili mogą uznać serial za podobną, ale alternatywną rzeczywistość.

Fallout serial Lucy
Lucy, czyli główna bohaterka „Fallouta”, opuszcza Kryptę 33 i udaje się na pustkowia

„Fallout” obrał tu ścieżkę zupełnie inną niż „The Last of Us” i „Halo”.

Te seriale na podstawie gier wideo wydane nieco przed „Falloutem” podeszły do tej kwestii jeszcze inaczej, ale w obu przypadkach nie ma żadnych wątpliwości: to mniej lub bardziej podobne, ale zupełnie odrębne światy. W przypadku „The Last of Us” mamy bardzo wierne odtworzenie wydarzeń z gry, podczas gdy „Halo” jedynie inspiruje się swoim pierwowzorem. Na szczęście w obu przypadkach to, tak po prostu, działa. Nie ma tu jednej jedynej słusznej drogi.

Warto jednak dodać, że „The Last of Us” i „Halo” były liniowe, a historia nie rozwidlała się w nich w zależności od decyzji podjętych przez gracza, więc przeniesieni wydarzeń z nich na ekran - niezależnie od tego, jak dużo zmieniło się przy okazji w fabule - było zadaniem prostszym. W przypadku serialu „Fallout” możemy mówić z kolei wręcz nie o ekranizacji per se, tylko o produkcji inspirowanej grami wideo lub, tak po prostu, o ich kontynuacji.

Warto przy tym dodać, że w świecie popkultury zdarzają się również sytuacje zgoła inne. Z jednej strony mamy serię gier „Wiedźmin” inspirowanych prozą Andrzeja Sapkowskiego, które fabularnie są de facto kontynuacją sagi o Geralcie z Rivii. Z kolei w ofercie Amazonu są „Pierścienie Władzy”, które również nie są ekranizacją, w tym przypadku „Władcy Pierścieni”, tylko opowieścią będącą prequelem tej najpopularniejszej historii J.R.R. Tolkiena.

W serialu śledzimy również losy mieszkańców Krypty 33, który w niej pozostali

Można odnieść wrażenie, że Prime Video wpada w pewien schemat.

Dostaliśmy nową produkcję istniejącą obok znanej marki, tylko z tą różnicą, że „Fallout” jest sequelem, a „Pierścienie Władzy” prequelem. Pamiętajmy jednak, że jednocześnie ten sam serwis VOD od Amazonu wydaje animację „The Invincible” oraz serial aktorski „The Boys”. Te produkcje są dość wiernymi i świetnie zrealizowanymi ekranizacjami komiksów o tych samych tytułach. Mieliśmy po drodze też „Peryferala”, niezbyt wierną ekranizację prozy Williama Gibsona…

Dlaczego w takim razie uznaję, że w przypadku „Fallouta” zrobienie z serialu sequela (a w zasadzie requela, gdyż mamy tu zupełnie nowych bohaterów…) było najlepszą możliwą decyzją, skoro tak chwalę produkcje, w których scenarzyści poszli w zupełnie innym kierunku? Rzecz w tym, że to wszystko zależy od materiału źródłowego! W przypadku nowego serialu Prime Video to nie tylko pasuje, ale przy okazji nie było pójściem po linii najmniejszego oporu.

Jestem wręcz zaskoczony (i to w sumie mile!) tym ruchem. Z początku spodziewałem się, że Jonathan Nolan i Lisa Joy, którzy wcześniej opowiedzieli od zera historię parku „Westworld”, uczynią głównym bohaterem mieszkańca Krypty 13 z pierwszej części serii gier „Fallout”, modyfikując jedynie nieznacznie fabułę, a jednocześnie określając, które zakończenie jest według nich kanoniczne (lub tworząc zupełnie nowe). Zamiast tego woleli popuścić wodze fantazji.

Fallout serial Ghoul
Jednym z bohaterów w serialu „Fallout” jest długowieczny Ghoul

Nie oznacza to jednak, że serial do gier się nie odnosi - wręcz przeciwnie!

„Fallout” wręcz ugina się od easter-eggów, które fani gry docenią - sam uśmiechałem się od ucha do ucha, bo serial tworzyli ludzie, którzy czują tę markę i albo sami są jej fanami, albo przynajmniej włożyli masę serca w swoją pracę. Jednocześnie w bardzo zgrabny sposób, często za pomocą tych właśnie nawiązań, wprowadzają w klimat i politykę pustkowi widzów, którzy gier nie znają, a to wszystko bez nadmiernej ekspozycji.

Sprawdź inne nasze teksty dotyczące serii „Fallout”:

Do tego również i tutaj trafiamy do Republiki Nowej Kalifornii, czyli państwa, które powstało na zgliszczach starych Stanów Zjednoczonych. Stworzyli je, między innymi, ocalali mieszkańcy Krypty 15, którzy na przestrzeni lat mierzyli się z licznymi zagrożeniami, aż w końcu trafili na takie, które naprawdę zagroziło istnieniu tej społeczności. Odwiedzaliśmy je w końcu wielokrotnie w grach, a teraz możemy wreszcie się dowiedzieć, jak potoczyły się dalej losy mieszkańców.

Oczywiście trzeba przy tym pamiętać, że uniwersum „Fallouta” od lat podlega licznym retconom (przez co do kanonu nie jest zaliczane np. „Fallout: Tactics”). Możliwe, że i tutaj, gdyby wziąć serial pod lupę, mogłoby się okazać, że jakieś szczegóły nie do końca do siebie pasują. Rzecz jednak w tym, że nawet jeśli coś takiego się pojawi, to i tak nie popsuje mi to frajdy z seansu oraz poczucia, że to jest właśnie ten świat, który i ja wielokrotnie przemierzałem samemu…

REKLAMA
Obejrzyj serial Fallout


Serial Fallout znajdziecie tutaj - w ofercie Amazon Prime Video.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA