REKLAMA

"Morbius" wrócił do kin, a Sony się zbłaźniło. Trolle triumfują, bo memy nie sprzedają biletów

Tej wpadki wytwórni Sony internet długo nie zapomni. "Morbius" wrócił do kin i po całym dniu seansów nie zarobił nawet na waciki. Twórcy filmu o żyjącym wampirze z Jaredem Leto w roli głównej najwyraźniej nie załapali, że internauci śmieją się nie z nimi, a z nich. Posty z memami i hashtagi nie mają przełożenia na sprzedaż biletów.

morbius-memy-trolle-box-office-porazka-sony
REKLAMA

"Morbius" to kolejny po "Venomie" i "Venomie 2: Carnage'ufilm wytwórni Sony na podstawie komiksów o Spider-Manie, ale bez Spider-Mana. Tym razem twórcy postawili na tzw. żyjącego wampira, ale produkcja, w której w tytułowego bohatera wcielił się Jared Leto, okazała się klapą. Scenariusz jest naiwny, a opowiadana historia momentami nie trzyma się w ogóle kupy.

REKLAMA

Czytaj też:

W filmie "Sony" rozczarowuje najbardziej to, że "Morbius" mógł być znacznie lepszy. Produkcja wygląda jednak na skrzywdzoną na stole montażowym, a dokrętki nie wyszły jej dobre. Oprócz tego twórcy wręcz oszukali widzów, sugerując w trailerach głębsze związki filmu z Marvel Cinematic Universe, a to wszystko przełożyło się na kiepski wynik finansowy i słabe oceny widzów i krytyków.

Mimo to "Morbius" po kwartale od premiery wrócił do kin

Wytwórnia dzierżąca prawa do postaci Spider-Mana oraz jego licznych przeciwników oraz sojuszników z jakiegoś powodu uznała, że dobrym pomysłem będzie puszczenie ponownie w kinach "Morbiusa", chociaż film doczekał się już premiery w serwisach VOD oraz na płytach. Trudno powiedzieć, czego Sony tu oczekiwało, ale wyniki są dla firmy miażdżące. Znowu.

"Morbius", gdy pierwszy raz trafił do kin, przez weekend otwarcia zarobił 39 mln dol. i potem zaliczył rekordowy zjazd w kolejnym tygodniu. To jednak nic przy tym, co miało miejsce teraz - przez cały piątek w Stanach Zjednoczonych film wygenerował ledwie 85 tysięcy dolarów, chociaż wyświetlany był w ponad 1000 kinach. Oznacza to, że średnia na kino wynosi zaledwie... 82 dolary na cały dzień.

"It's Morbing Time", czyli druga porażka "Morbiusa" w kinach i sukces trolli.

Pewnie nigdy się nie dowiemy, co dokładnie kierowało wytwórnią, gdy decydowała się na ponowne wyświetlanie filmu w kinach. Możemy się jedynie domyślać, że garnitury spojrzały jedynie w raport z Excela i nie zagłębiały się w szczegóły. "Morbius" faktycznie w ostatnim czasie trafiał do trendów, ale bynajmniej nie za sprawą fanów tej produkcji (ani antyfanów, jeśli już przy tym jesteśmy).

"Morbius" jest już filmem-memem. Jaja robią sobie z niego często typowe internetowe trolle, które go nie widziały i nie mają nawet takiego zamiaru. Film od Sony stał się chłopcem do bicia na Twitterze i Reddicie. Wygenerowane w ten sposób zasięgi nie miały jednak szans przełożyć się na sprzedaż biletów - a internauci wręcz nakłaniali siebie nawzajem, by pozostać w domach.

Efekt jest straszny i komiczny zarazem, a wnioski z porażki Sony powinny wyciągnąć inne wytwórnie oraz marki związane z szerszą popkulturą. "Morbius" jest dowodem na to, że słynne powiedzenie o tym, że "nieważne jak, ale ważne, byle mówili", nie w każdej sytuacji ma zastosowanie.

REKLAMA

W cyklu NERDCORNER komentuję na bieżąco najważniejsze wydarzenia ze świata superbohaterów… i nie tylko:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA