"Stranger Things" i inne seriale w telewizji. Netflix nie działa już na ślepo i ma zupełnie nową strategię
Już za momencik Netflix poda swoje wyniki kwartalne. Platforma wypuściła 4. sezon "Stranger Things", który zgodnie z przewidywaniami okazał się hitem. To ta dobra wiadomość. Zła jest taka, że niewiele mu to dało, bo użytkownicy wciąż masowo rezygnowali z subskrypcji serwisu. Sposobem na wyjście z kryzysu ma być... sprzedawanie starych hitów do telewizji.
Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.
W minionym kwartale Netflix dokonał jednej wielkiej rzeczy. Dzięki niemu młoda publiczność odkryła "ejtisowe" hity jak Running Up That Hill Kate Bush, czy Master of Puppets zespołu Metallica. 4. sezon "Stranger Things" jest aktualnie największym przebojem platformy, bo w ciągu 28 dni od jego premiery, użytkownicy na całym świecie oglądali go przez prawie 1,3 mld godzin. Po ostatnich miesiącach usługa nie ma jednak więcej powodów do radości.
Dosłownie za momencik, bo już w ten wtorek Netflix ma podać swoje wyniki kwartalne. Poprzednie sprawozdanie wstrząsnęło całym światem, bo platforma po raz pierwszy od dekady straciła użytkowników i zaraz potem miliony na giełdzie. Nie bez powodu Netflix szybko zaczął więc szukać oszczędności. Firma zapowiedziała wprowadzenie tańszego abonamentu z reklamami, walkę z osobami dzielącymi konto, a nawet na potęgę zaczęła kasować seriale. Czy tym razem możemy spodziewać się podobnego trzęsienia ziemi?
Stranger Things to za mało. Netflix wciąż straci i szuka innych rozwiązań.
Gdy Netflix może pochwalić się globalnym hitem, jego akcje wzrastają. To oczywista oczywistość. W tym wypadku sukces "Stranger Things" może jednak okazać się niewystarczający. Niby dostaliśmy jeszcze nowe sezony "Ozark", "The Umbrella Academy", czy "Prawnika z Lincolna" i jak wynika z raportu serwisu Bloomberg, seriale te cieszyły się pewną popularnością. Mimo to ogólna oglądalność tytułów z TOP 10 serwisu w minionych miesiącach była niższa niż w dwóch poprzednich kwartałach.
Netflix na pewno mierzy się właśnie z największym spadkiem subskrybentów w swojej historii. W poprzednim kwartale platforma podała, że straciła 200 tys. użytkowników i spodziewała się, że w najbliższych miesiącach z abonamentu zrezygnuje kolejnych 2 mln osób. To byłaby wielka strata, ale ostatecznie skasowanych kont będzie najprawdopodobniej trochę mniej. Tak przynajmniej twierdzą anonimowi pracownicy firmy. Nikt jednak nie podał jeszcze konkretnych danych, więc nie wiadomo co to dokładnie oznacza. Nawet jeśli spadek miałby wynieść milion kont, 1 mln 200 tys. czy 900 tys., to i tak będziemy mieć do czynienia z niechlubnym rekordem.
Według danych firmy Antenna w ostatnich miesiącach liczba anulowanych subskrypcji Netfliksa nie zmalała, a wręcz osiągnęła swój szczyt. Użytkownicy rezygnują z abonamentu platformy na rzecz innych, tańszych serwisów, takich jak Disney+, HBO Max czy nawet Apple TV+. Na stracie streamingowego giganta, zyskuje więc konkurencja. Wymienione usługi w ostatnich latach zdobyły jakieś 15 proc. rynku, czyli mniej więcej tyle, ile Netflix stracił.
Na problemy Netfliksa wpływa wiele czynników zewnętrznych - rosnąca konkurencja, inflacja, makroekonomia, opuszczenie Rosji. Nie da się wyjść z tego dołka w ciągu jednego kwartału, dlatego platforma dalej będzie walczyć o każdego dolara, próbując zarobić, na czym tylko się da. Nawet jeśli w tym roku w serwisie ma pojawić się jeszcze kilka potencjalnych hitów, takich jak nowy sezon "The Crown" czy kolejne części hitowych filmów "Na noże" i "Enola Holmes", firma potrzebuje dodatkowych źródeł dochodu.
Jak Netflix zamierza walczyć z kryzysem?
Tańszy abonament z reklamami, walka z osobami dzielącymi konto, kasacja mniej dochodowych seriali - to już się dzieje. Bloomberg donosi jednak, że poważnych przetasowań w strategii platformy może być więcej. Wśród szefów Netfliksa toczą się obecnie rozmowy na temat powszechnej kinowej dystrybucji filmów oraz sprzedaży starszych seriali stacjom telewizyjnym. Pierwsze próby takich działań były już podejmowane w przeszłości. Platforma, walcząc o Oscary, musi wypuszczać swoje produkcje na wielki ekran, a w Polsce na antenie Stopklatka TV mogliśmy oglądać "Narcos". To było jednak tylko zanurzanie dużego palca w wodzie, a być może Netflix czeka wkrótce ryzykowny skok na główkę.
Żadne działania ad hoc nie okażą się jednak natychmiastowym rozwiązaniem problemów Netfliksa. To są plany długoterminowe. Po pierwszej stracie abonentów platforma zachowywała się jak w amoku. Teraz widać, że planuje swoją strategię. I bardzo dobrze. Serwis wciąż jest hegemonem rynku VOD, ale znalazł się zupełnie nowej dla siebie sytuacji. Jego włodarze muszą więc wyjść ze swojej strefy komfortu, aby utrzymać dotychczasowych użytkowników i zdobyć nowych subskrybentów.
Wypuszczając wcześniej swoje filmy do kin, Netflix może przyciągać użytkowników w podobny sposób co HBO Max. Sprzedając starsze seriale telewizjom, ma szansę dotrzeć do grupy odbiorców, które wcześniej nie zastanawiały się nad wykupieniem subskrypcji. Nawet ograniczenie współdzielenia kont da się przeprowadzić w sposób przyjazny dla użytkowników. Do wszystkiego trzeba jednak podjeść z głową. Ale jeśli Netflix przestanie marnować kasę na notorycznie serwowane nam gnioty i zmniejszy liczbę nowości do kilku porządnych tytułów, to za jakiś czas może rozwiązać jeżeli nie wszystkie, to na pewno większość swoich problemów.
Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.