REKLAMA

Gra "Uncharted" jest bardziej filmowa niż jej ekranizacja. Nowe, nie znałem

"Uncharted" z Tomem Hollandem i Markiem Wahlbergiem w rolach głównych to ekranizacja (czy egranizacja) słynnej serii gier studia Naughty Dog. W filmie zabrakło wszystkiego tego, co przesądziło o sukcesie tytułu na PlayStation. To zupełnie przeciętna i pozbawiana jakiejkolwiek magii produkcja przygodowa dla dzieciaków, która zupełnie nie wykorzystała potencjału konsolowego pierwowzoru. Tak więc wciąż najlepszą filmową adaptacją gry jest "Mortal Kombat" z 1995 roku.

uncharted film gra ekranizacja recenzja
REKLAMA

"Uncharted" już w fazie produkcji napotykał na problemy, które mogły zwiastować porażkę. Prace nad filmem rozpoczęto niedługo po premierze pierwszej części gry "Uncharted: Fortuna Drake'a" z 2007 r. W międzyczasie wydłużała się lista reżyserów, która miała nakręcić ekranizację, ale jednak zmienili zdanie:  David O. Russell, Neil Burger, Seth Gordon, Shawn Levy, Dan Trachtenberg i Travis Knight. Ostatecznie gorącego ziemniaka przyjął Ruben Fleischer, który dla Sony wyreżyserował wcześniej "Venoma".

Producent Avi Arad nie od razu miał jedną wizję na to, kto ma zagrać głównego bohatera. W postać Nathana Drake'a miał się wcielić Mark Wahlberg, ale zrezygnował, by potem powrócić do projektu jako jego przyjaciel i mentor Victor "Sully" Sullivan. Rolę Drake'a powierzono Tomowi Hollandowi już w 2017 r. Scenariusz też ulegał ciągłym zmianom i poprawkom, ciągle przesuwano też start zdjęć. To nie mogło się udać. I się nie udało. Ogólnie sam już nie wiem, po co ten film w końcu powstał, bo na pewno nie dla fanów gry.

REKLAMA

Uncharted - recenzja filmu na podstawie gry

Uncharted - recenzja

Dlaczego seria gier "Uncharted" stała się tak kultowa? Bo to coś więcej niż "męski Tomb Raider"

Nie będę teraz recenzować gier, ale napiszę, co moim zdaniem zadecydowało o tym, że stały się kultowe i dlaczego film "Uncharted" jest kiepską ekranizacją. To wcale nie była grafika, choć ta była rzecz jasna olśniewająca. To też nie była postać Nathana Drake'a - pociesznego i nieustraszonego awanturnika, który ciągle pakował się w kłopoty, choć on też stanowił jeden z fundamentów popularności serii. To również nie były zagadki czy śmiercionośne pułapki, które były standardowe, proste i stanowiły raczej przerywniki pomiędzy tym, co najatrakcyjniejsze: totalną rozpierduchą.

"Uncharted" od "Tomb Raidera" odróżniała przede wszystkim niemal ciągła akcja i mordowanie zastępów wrogów. Przez cztery części i dodatki posyłaliśmy na tamten świat tysiące ludzi (i trochę potworów) i może zabrzmię jak psychopata, ale dawało to ogromną satysfakcję i radochę. Szczególnie, że system walki był przyzwoity i nie wkurzał nawet na padzie. Nathan Drake ze swoim zalotnym uśmieszkiem na takiego nie wygląda, ale to prawdziwa maszyna do zabijania. Jeżeli Lara Croft to Indiana Jones w szortach z pistoletem zamiast bicza, to Drake jest synem Johna Rambo i Jamesa Bonda.

Druga rzecz, która zaważyła na tym, że seria stała się kultowa, to zupełne zaprzeczenie prawom fizyki i totalne puszczenie wodzy fantazji w scenach akcji, zwykłym skakaniu po skałkach czy połączeniu obu motywów (chyba każdy gracz pamięta słynne wchodzenie po wiszącym pociągu). Niektóre sekwencje ucieczek po budynkach czy pościgów samochodowych, strzelanin w miastach i grobowcach, destrukcji starożytnych budowli i różnych katastrof, były tak emocjonujące, że musiałem sobie robić przerwę, bo ręce mi drżały jak chlorowi spod monopolowego. Jednak nawet klasyczna eksploracja przyspieszała bicie serca. Nie czuliśmy, że gramy w grę, oglądamy film, ale po prostu jesteśmy tam, jak w śnie, gdzie wszystko jest możliwe, przesadzone, EPICKIE.

Film "Uncharted" praktycznie nie ma nic wspólnego z grą. To wtórny film przygodowy.

Obu tych elementów zabrakło w filmie "Uncharted". Jest jeden moment, który pokazuje, czym mógłby być ten film, gdyby twórcy się trochę wysilili. Mogliśmy obejrzeć go już w trailerze i została żywcem zaczerpnięta z trzeciej części gry - mowa rzecz jasna o scenie z samolotem, kiedy Drake wspina się po wypadających z niego pakunkach. W filmie została zrealizowana nawet lepiej, ale szkoda, że przy okazji wykorzystano przy tym całe pokłady niczym nieograniczonego szaleństwa, skołowanych ruchów kamery i czystej adrenaliny. Wystarczyło w sumie przenieść takie sceny 1:1 i byłbym kontent.

Uncharted - opinie

Poza tym niczym się nie odróżnia od innych tytułów ze swojego gatunku. Podobnie zresztą jak sama gra bez wymienionych przeze mnie elementów. To klasyczna opowieść o grupce poszukiwaczy skarbów, którym na drodze stają nie tylko łamigłówki i mechanizmy, które jakimś cudem wciąż działają, ale i grupa uzbrojonych po zęby najemników, którzy też chcą dorwać te same łupy. Oczywiście jest też sztandarowa sekwencja, w której bohaterowie są uwięzieni w pomieszczeniu zalewającym się wodą lub rozpracowują mapę oraz wskazówki z nadszarpniętego zębem czasu dziennika. Wszystko to widzieliśmy milion razy.

REKLAMA

Nie mogłem też przekonać się do Toma Hollanda w roli Nathana Drake'a w "Uncharted". Jest dla mnie zbyt chłopięcy i za mało charyzmatyczny, nawet jak na początki postaci i pierwszą część (tak przynajmniej sugeruje scena po napisach) przygód. Serio myślę, że Wahlberg już bardziej by pasował, ale jest już niestety na to za stary - nie wygląda, ale ma 50 lat. Idealnie z kolei, przynajmniej w mojej opinii, dopasowano Sophię Ali do roli Chloe. Podobała mi się też Tati Gabrielle, która deptała bohaterom po piętach jako Braddock (nie było jej w grze). Nie wiem tylko, czy bardziej jako postać, czy aktorka.

"Uncharted" z grą ma wspólnego tylko tytuł, nazwiska bohaterów i kilka podobnych scen. Oprócz tego to zrobiony na siłę film przygodowy, na którym dzieci będą się świetnie bawić (jest tylko jedna brutalna scena podcięcia szyi, ale bez rozlewu krwi), a dorośli obejrzą do końca, ale po tygodniu zapomną. Ma dobre tempo, dostarcza jakichś tam emocji i radochy, co chwilę padają suchary, efekty i mordobicia są niczego sobie, a głównych bohaterów nawet z czasem idzie polubić. Do gry "Uncharted" się jednak nie umywa, bo jest bardziej filmowa niż jej ekranizacja.

Film "Uncharted" można już oglądać w kinach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA