REKLAMA

Pokaz "Zielonej granicy" został zakłócony przez manifestantów

Pokaz filmu "Zielona granica" na wrocławskim rynku podczas festiwalu Nowe Horyzonty został zakłócony przez manifestantów. Dzień wcześniej Michał Dworczyk, poseł do Europarlamentu apelował do bojkotu produkcji Agnieszki Holland.

zielona granica nowe horyzonty wroclaw protest
REKLAMA

Skupiająca się na kryzysie migracyjnym "Zielona granica" w reżyserii Agnieszki Holland wywołała w Polsce sporo kontrowersji i spotkała się z nagonką poprzedniego obozu rządzącego. Rządowa propaganda doprowadziła do licznych protestów - skutkowało to m.in. tym, że rząd decyzją MSWiA postanowił wyświetlać w niektórych kinach specjalny spot, review bombingiem, czyli masowym wystawianiem "Zielonej granicy" negatywnych ocen, czy nawet zdjęciem produkcji z afisza kina w Otwocku.

REKLAMA

Mimo że produkcja zadebiutowała we wrześniu minionego roku i wydawałoby się, że emocje związane z filmem zdążyły już nieco opaść, okazuje się, że rzecz ma się zgoła inaczej. Przekonali się o tym widzowie i uczestnicy festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu, którzy udali się na pokaz "Zielonej granicy".

Pokaz "Zielonej granicy" w ramach festiwalu Nowe Horyzonty został zakłócony przez manifestantów

"W obliczu wydarzeń na polsko-białoruskiej granicy oraz z uwagi na szacunek do polskiego munduru, uważam, że emitowanie tego filmu jest szkodliwe społecznie i wpłynie na pogłębienie podziałów w społeczeństwie. Nalegam na szybką i skuteczną interwencję, by treści służące dezinformacji społeczeństwa nie były publicznie promowane - napisał Michał Dworczyk europoseł PiS.

Słowa polityka nie sprawiły jednak, że organizatorzy Nowych Horyzontów zrezygnowali z pokazu "Zielonej granicy". Jego komentarz do serca wzięli sobie jednak przeciwnicy Agnieszki Holland, którzy zebrali się na wrocławskim rynku i zakłócili seans nagrodzonej Orłem produkcji. Członkowie grupy wyposażeni w baner z hasłem "Chwała obrońcom polskich granic" zaczęli skandować: "Jak się podoba, lewaki, jak się podoba".

"Zielona granica"

Wcześniej Gabriela Łazarkiewicz-Sieczko i Maciej Pisuk, scenarzyści "Zielonej granicy" wzięli udział w panelu dyskusyjnym podczas 12. edycji Festiwalu Script Fiesta. Pisuk wypowiedział się wówczas na temat "Zielonej granicy" jako formy manifestu politycznego i opowiedział, dlaczego właściwie zdecydowali się na stworzenie tego filmu:

W jakimś stopniu był to film interwencyjny i dla mnie przynajmniej był (…) rodzajem manifestu politycznego, który miałby swoje określone społeczne skutki. Chodziło o to, żeby ten proceder zatrzymać. Wydaje mi się, że taki jest cel sztuki zaangażowanej.

Zarówno Pisuk, jak i Łazarkiewicz-Sieczko zgodnie podkreślili, że choć kontrowersje wokół "Zielonej granicy" zdążyły nieco ucichnąć, a emocje - opaść, wcale nie oznacza to, że problem na granicy polsko-białoruskiej wyparował: "na miejscu wciąż przebywają nielegalni imigranci, którzy potrzebują pomocy".

REKLAMA

O "Zielonej granicy" czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA