Jeśli chcesz mieć wszystkie, sporo zabulisz. Jak wypada cena Disney+ na tle konkurencji?

Netflix, HBO Max i wkrótce Disney Plus. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Liczba platform streamingowych dostępnych w Polsce regularnie się powiększa. Wraz z nią rosną nasze wydatki, bo przecież gdy do naszego kraju wchodzą nowe serwisy, chcemy mieć do nich dostęp. Jak za to wszystko płacić?

Niby nie są to wysokie ceny. Dostęp do jednej platformy VOD kosztuje kilkadziesiąt złotych - 20, 30, może 60 w abonamencie na więcej urządzeń. Pojedynczo niby nie jest to dużo, ale gdy zsumujemy opłaty za wszystkie subskrypcje, robi się z tego całkiem niezła sumka.

Netflix to dzisiaj podstawa. Być może zdarza się użytkownikom narzekać na jakość dostępnych tam produkcji, ale subskrypcję trzeba mieć, żeby być na czasie. Jak wszyscy zaczynają mówić o "Squid Game" to chcemy zobaczyć dlaczego. Dlatego w zależności od wybranego planu, w oczekiwaniu na kolejny hit platformy płacimy 29, 43 lub 60 zł. Suma ta schodzi nam z konta co miesiąc.

Kilka tygodni temu trzeba było się zainteresować HBO Max. Po długim okresie oczekiwania serwis w końcu zawitał w naszym kraju. Znajdziemy w nim mnóstwo kultowych seriali, a nie brakuje też kinowych hitów Warner Bros. Dzięki platformie już niedługo w zaciszu własnego domu obejrzymy "Batmana". No to obowiązkowo trzeba też płacić za subskrypcję. Jeśli już ją posiadamy, to kosztuje nas 19,99 zł (w wypadku wykupienia abonamentu po 31 marca będzie to 29,99 zł).

No to już mamy Netfliksa i HBO Max. Nawet w przypadku najtańszego planu subskrypcji tej pierwszej platformy, pół stówy miesięcznie nie nasze. Jesteśmy więc wdzięczni Amazonowi za promocję, dzięki której za 50 zł dostaliśmy dostęp do Prime Video na cały rok. Możemy więc spokojnie rozsiąść się w fotelu i tylko czekać na 3. sezon "The Boys".

Posiadając Netfliksa, HBO Max i Amazon Prime Video mamy niezbędne minimum. I kiedy już myśleliśmy, że możemy szykować dodatkowe trzy dychy miesięcznie na Disney Plusa, do gry weszło Apple TV+. Jeszcze do niedawna na ofertę serwisu machaliśmy ręką. Ok, są tam całkiem niezłe filmy i seriale, ale globalnych hitów brak. Na tegorocznych Oscarach usługa stała się jednak pierwszą platformą streamingową mogącą pochwalić się nagrodą Amerykańskiej Akademii dla najlepszej produkcji. Dobra, sprawdźmy tę "CODĘ".

"CODA" spoko. Oglądamy jednak jeszcze "Tragedię Makbeta" i siłą rozpędu włączamy jakiś serial. Niech będzie. Te dodatkowe 24,99 zł miesięcznie nas nie zbawią. Dajcie tego Disney Plusa i za (minimum) stówę będziemy mieć dostęp do ofert największych serwisów streamingowych na świecie. Podsumowując:

Ideą serwisów streamingowych na samym początku była walka z telewizją. Zamiast opłacać kablówkę czy dekodery telewizji satelitarnej dostęp do seriali mieliśmy zyskiwać dzięki jednemu abonamentowi. Netflix się rozrósł. Teraz konkuruje z kim tylko może, a inne firmy zauważyły, że to całkiem niezłe źródło zarobku. Zaczęły tworzyć swoje platformy. Teraz wszyscy prześcigają się w tworzeniu kontentu, który miałby nas zmusić do wykupienia subskrypcji. Są w tym całkiem nieźli.

Tym bardziej, że wykupienie subskrypcji do danego serwisu VOD pozwala korzystać z jego oferty na kilku urządzeniach jednocześnie i tworzenie spersonalizowanych profili. Jest to bardzo przydatne, bo przecież kiedy my chcemy obejrzeć "Wiedźmina", nasza siostra może w tym samym momencie wsiąkać w świat "Bridgertonów". Dlatego w przypadku Netfliksa warto zainwestować w najdroższy pakiet.

Za 60 zł możemy oglądać Netfliksa na łącznie czterech ekranach i utworzyć pięć profili. W HBO Max te liczby to kolejno trzy i pięć. Apple TV+ daje możliwość korzystania z oferty serwisu na trzech urządzeniach, ale profili tam nie stworzymy.

W Disney Plus za 28,99 zł/msc dostajemy możliwość korzystania z serwisu na czterech ekranach, a profili można stworzyć aż siedem. To ważne, bo młodsze rodzeństwo możemy zająć "Naszym magicznym Encanto" na tablecie, a samym na telewizorze oglądać sobie "The Mandalorian". Platforma kusi więc potencjalnych użytkowników nie tylko interesującą ofertą filmów i seriali, ale też możliwościami. Tym samym cena abonamentu nie wydaje się wygórowana. Łącząc ją jednak z innymi subskrypcjami, może przyjść nam zapłakać.

Przy najdroższym abonamencie Netfliksa za dostęp do najważniejszych globalnych graczy na rynku VOD miesięcznie będziemy musieli płacić 134 zł. A przecież to wciąż nie jest wszystko.

Do tej pory mówiliśmy tylko o największych, globalnych graczach na rynku VOD. A może mamy dostęp tylko do telewizji naziemnej, bo przecież płacimy za subskrypcje do tych platform i nie potrzebujemy żadnych dekoderów. No ale obejrzałoby się mecz Lewego, a potem poprawiło szwedzkim kryminałem. Czas wykupić abonament Viaplay (34 zł/msc). Może jakieś reality show? Player! Najlepiej bez reklam. To już dodatkowe 18 zł.

Tak to się kręci. Bo tutaj dla "Love Island" wykupi się jeszcze Polsat Box Go (w promocji 30 zł potem 40 zł/msc), a tam dla polskiego "The Office" zasubskrybuje się Canal+ (50 zł/msc). Liczba platform streamingowych dostępnych w naszym kraju już jest porażająca, a będzie tylko wzrastać. Nie ma bowiem u nas jeszcze (nie wiadomo czy kiedykolwiek będą) chociażby Paramount+ czy Shuddera.

Na myśl o wejściu Disney Plus do Polski można poczuć ulgę, że niedługo nie będziemy musieli bawić się w VPN-y, aby zyskać dostęp do seriali Star Wars i Marvela. Z drugiej jednak strony warto mieć na uwadze, że comiesięczne wydatki na subksrypcje serwisów VOD wzrosną. Nasze konta już drżą ze strachu.