"Cały ten seks" nie ogląda się na konwenanse. Odważnie odrzuca wstydliwość rodzimych komedii romantycznych, na ostro przyprawiając ich schematy. Pierwszy polski film fabularny Amazon Prime da wam przez to do myślenia. Część obsady, z którą udało mi się porozmawiać, tak właśnie uważa.
"Jeśli nie jesteś topową aktorką, a takich, wydaje mi się, nie ma w Polsce wiele, nie bardzo możesz przebierać w propozycjach, więc zgadzasz się na role, które nie przekraczają twoich możliwości" – mówi mi Laura Breszka. W podobnym tonie wypowiada się Piotr Stramowski. Twierdzi bowiem, że "Cały ten seks" początkowo był dla niego "po prostu kolejnym projektem w jego karierze". Pracy nad polskim filmem Amazon Prime żadne z nich nie może jednak nazwać "zwykłym dniem w biurze", bo obydwoje już na etapie czytania scenariusza poczuli do niego miętę.
"Cały ten seks" opowiada o losach sześciu par, z których żadna nie może dogadać się w sprawach seksualnych. W małżeństwie seksuologa Artura (Michał Czernecki) i Zofii (Katarzyna Warnke) od dawna już nie ma chemii. Ich nastoletni syn Tomek (Nicolas Przygoda) bardzo chciałby przeżyć swój pierwszy raz, ale jego dziewczyna Iza (Natalia Sierzputowska) nie wydaje się jeszcze gotowa. Alicja (Magdalena Lamparska) i Robert (Piotr Witkowski) starają się o dziecko, a ginekolożka mówi, że w zajściu w ciążę pomógłby kobiecie orgazm. Anna (Anna Karczmarczyk) marzy o zabawie w gwałt, a jej chłopak Marek (Piotr Stramowski) próbuje tę fantazję spełnić. Ola (Laura Breszka) i Olek (Otar Saralidze) starają się ożywić swój związek poprzez odgrywanie ról. I - w końcu - Amelia (Wiktoria Filus) pomaga głuchemu Maksowi (Mateusz Więcławek) porozmawiać przez sekstelefon.
O filmach Amazon Prime Video więcej poczytasz na Spider's Web:
Cały ten seks - nietypowy polski romcom od Amazon Prime Video
W filmie Tomasza Mandesa nie brakuje wstawek z Arturem tłumaczącym perwersyjne zachowania bohaterów, bo "Cały ten seks" stawia sobie za cel ich znormalizowanie. To jego walor edukacyjny, ale nie spodziewajcie się taniej pogadanki o pszczółkach w stylu lekcji WDŻ-u. Wszystko zostaje podane za pomocą konwencji komedii romantycznej. Tak, wiem, że hasło "polska komedia romantyczna" nie należy do najbardziej zachęcających, ale tutaj twórcy starają się bawić skompromitowanym gatunkiem.
Gdy przeczytałem scenariusz, wydawał mi się śmieszny. To się zresztą potwierdziło na pierwszych próbach, gdzie wszyscy pękaliśmy ze śmiechu podczas odgrywania naszych ról. Każdy z wątków ma swój indywidualny charakter i każdy nam się podobał. Czuliśmy, że to projekt wyjątkowy
- mówi Piotr Stramowski.
Tak jak wielu widzom, polskie komedie romantyczne nie kojarzą się Laurze Breszce z przyzwoitym kinem. Dlatego czytanie scenariusza ją zszokowało: "jakie to jest dobre. Miałam tylko obawy, czy ten tekst uda się sprawnie przenieść na ekran. Kiedy już zobaczyłam gotowy film, efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania".
Cały ten seks - jak wyglądała praca na planie?
Podczas seansu "Całego tego seksu" łatwo odnieść wrażenie, że frywolny klimat filmu udzielał się całej ekipie i obsadzie. Dla Piotra Stramowskiego tak właśnie było. "Zdarzają się projekty, przy których praca na planie jest katorgą, a na ekranie wygląda, jakby wszystko przychodziło nam z łatwością" – mówi. "To nie jest ten przypadek. Chyba każdy z nas czuł się wyluzowany i zrelaksowany, bo nieraz śmialiśmy się i dokazywaliśmy". Laura Breszka nie do końca tę wypowiedź potwierdza:
Wcielam się w kobietę zupełnie inną ode mnie. Ola znajduje się w sytuacji, w której musi grać, chociaż z aktorstwem nie ma nic wspólnego i nie umie tego robić, a do tego czuje się skrępowana. To jest sporo nakładających się na siebie warstw i wszystkie trzeba było brać pod uwagę. To z samego swego założenia nie należy do łatwych rzeczy. Zrelaksowałam się tak naprawdę dopiero po seansie, bo chociaż zauważyłam parę rzeczy, które mogłam zrobić lepiej, ogólnie jestem zadowolona z efektu. To się rzadko zdarza.
Swoją wypowiedzią Laura Breszka zwraca uwagę, że "Cały ten seks" nie jest zwykłą komedią romantyczną – kinem rozrywkowym do obejrzenia i zapomnienia. Podkreśla się to już w materiałach prasowych. Film określa się w nich jako "pełną refleksji i humoru" produkcję. I rzeczywiście twórcy próbują przełamywać tabu i zmusić nas do wielu przemyśleń na temat życia seksualnego.
Żyjemy w kraju, w którym ten temat - zwłaszcza przez dotychczasową władzę - uważany jest za coś, o czym nie powinno się mówić. Niechętnie się go przez to porusza, niechętnie się go promuje, a edukacji w jego zakresie nie ma prawie wcale. Ja się nie zgadzam na takie podejście. Seks jest integralną częścią życia każdego człowieka. Jeśli ktoś nie chce o nim słuchać ok, jego prawo, niech nie słucha. Ale nie możemy z tego powodu w ogóle o nim nie rozmawiać, bo przez dyskusje mamy szansę więcej się o nim dowiedzieć, nauczyć czegoś, co nam się potem przyda. Dlatego cieszę się, że wziąłem udział w filmie, który pokazuje bardzo wiele takich sytuacji, z jakimi – tak mi się wydaje – pary mają regularnie do czynienia. W tych problemach i fantazjach pewnie odnajdzie się całe mnóstwo osób, a "Cały ten seks" pokazuje je w sposób zabawny i prawdziwy
- mówi Piotr Stramowski.
Laura Breszka podkreśla, że filmów dotyczących seksu nie brakuje. W przeciwieństwie do wielu z nich, ten nie podchodzi jednak do tematu w "sposób obraźliwy dla kobiet, jak na przykład "Wyjazd integracyjny". Może zapoczątkuje w ten sposób nowy trend i teraz właśnie tak, będzie się o seksie mówiło. Życzyłabym sobie, żeby tak właśnie było". Aby film był rzeczywiście przełomowy, musiałoby go zobaczyć – podkreśla aktorka – wiele osób. "W ten sposób da do myślenia nie tylko widzom, ale też twórcom, stając się nowym wyznacznikiem kinowych standardów, szczególnie w komediach romantycznych".
Życzenie Laury Breszki może się spełnić, bo "Cały ten seks" ma szansę dotrzeć do szerokiego grona publiczności. W końcu po sukcesie "365 dni" (notabene również wyreżyserowanego przez Tomasza Mandesa, tylko akurat do pary z Barbarą Białowąs) mamy w naszym kraju popyt na filmy o tematyce seksualnej. To raz. Dwa: dystrybucją zajmuje się Amazon Prime.
Więcej o polskich erotykach poczytasz na Spider's Web:
Cały ten seks - polski film Amazon Prime Video zmieni podejście do seksu?
"Z pompą" – tak Laura Breszka określa podejście Amazon Prime do promocji "Całego tego seksu". Dla aktorki wygląda to bardzo obiecująco, bo do "niejednej premiery kinowej nie ma takiego przygotowania, jak do premiery na Amazon Prime Video:
Bardzo się cieszę z bycia częścią tego projektu, bo widać, że Amazon Prime przykłada się do tego, co u nas robi. Nie znam dokładnych liczb, ale myślę, że na tę promocję wydali całkiem sporo pieniędzy. Trzymam kciuki, żeby im się to opłaciło i dalej chcieli inwestować w polskie produkcje.
Amazon Prime Video ma już w swojej bibliotece polskie produkcje oryginalne. Pierwszą z nich był dokument "Lewandowski – Nieznany", a drugą - program komediowy "LOL. Kto się śmieje ostatni". Ewidentnie inwestycje w rodzime tytuły okazały się opłacalne, dlatego platforma postanowiła pójść o krok dalej i zobaczyć, jak przyjmie się film fabularny z naszego kraju. Przekonamy się o tym już całkiem niedługo.
Film "Cały ten seks" już na Amazon Prime Video.