Marvel nakręcił masę produkcji na podstawie komiksów Marvela, które nie są obecnie częścią MCU. Które z nich, poza „Daredevilem” z przyległościami i „Agentami T.A.R.C.Z.Y.”, powinny ponownie stać się częścią Świętej Chronologii?

Marvel Cinematic Universe to cykl rozpoczęty w 2008 r. za sprawą filmu „Iron Man”. Na start składały się na niego wyłącznie zazębiające się ze sobą fabularnie filmy kinowe, ale to się zmieniło - i to nie wraz z premierą pierwszej produkcji w odcinkach Marvel Studios nakręconej z myślą o raczkującym wówczas serwisie Disney+ w postaci „WandaVision”, tylko wcześniej.
Czytaj inne nasze teksty poświęcone ekranizacjom komiksów Marvela:
Pięć lat po premierze „Iron Mana” telewizja ABC, należąca swoją drogą do Disneya, wyemitowała pilot serialu „Marvel’s Agents of S.H.I.E.L.D.”. Fani nie bez powodu do dziś wspominają go z rozrzewnieniem, a w kolejnych sezonach pojawiały się odniesienia do filmów z serii MCU, które wówczas trafiały do kin. Postaci ze srebrnego ekranu, takie jak np. Nick Fury, zaliczały tu cameo.
ABC wraz z Hulu oraz Freeform przygotowały kilka sezonów innych seriali osadzonych w MCU, a kilka z nich nakręcił również Netflix („Daredevil”, „Jessica Jones”, „Luke Cage”, „Iron Fist”, „The Defenders”, „Punisher”). Problem w tym, że Marvel Studios, będące osobnym działem, przez długi czas ignorował nieswoje produkcje, aż te wypadły poza kanon. Zmieniło się to dopiero po dekadzie.
Które stare seriale Marvela powinny być częścią MCU?
Fani przez lata psioczyli na Disneya, że ignoruje seriale sprzed lat, a wcielający się w nich aktorzy (z jednym wyjątkiem, którym jest James D'Arcy portretujący Edwina Jarvisa) nie zostali obsadzeni ani w „Avengers: Wojna nieskończoności”, ani w „Avengers: Koniec gry”. Na szczęście Marvel Studios zdecydowało się w końcu przywrócić postać Daredevila. Tego od Netfliksa.
Charlie Cox powrócił do swojej roli w kilku projektach z cyklu MCU, a potem dostał swój własny serial: „Daredevil: Born Again”. Z początku miał to być soft-reboot, ale Marvel Studios zmieniło zdanie. Seriale, które kręcił Netflix, czyli „Daredevil” i spółka, najpierw trafiły do Disney+, a potem umieszczono je na chronologicznej liście produkcji Marvel Cinematic Universe.
Ta zmiana podejścia dała wiatr w żagle fanom „Marvel’s Agents of S.H.I.E.L.D.”. Do tego niewykluczone, że akurat ta produkcja faktycznie stanie się ponownie częścią Świętej Chronologii. Obecny szef zreformowanego niedawno działu Marvel Television rzuca na jej temat obiecujące komentarze, a pierwszoplanowi aktorzy mówili o niej ostatnio na Comic-Conie. A jakie inne seriale powinny wrócić?
1. „Agentka Carter”
Po premierze filmu „Kapitan Ameryka” dostaliśmy dwa sezony „Agentki Carter”, gdzie pierwsze skrzypce grała tytułowa ukochana Steve’a Rogersa. Po zakończeniu II wojny światowej Peggy dołączyła do organizacji szpiegowskiej, w której musiała walczyć jak lwica o szacunek współpracowników. Wpakowała się w liczne tarapaty, a towarzyszyli jej Howard Stark oraz jego lokaj, Edwin Jarvis.
2. „Runaways”
Inną produkcją na podstawie komiksów Marvela jest serial „Runaways” na podstawie komiksu o tym samym tytule, którego akcja osadzona jest w Los Angeles. W centrum uwagi mamy tutaj barwną grupę nastolatków, której członkowie orientują się, że ich rodzice są superzłoczyńcami. Postanawiają, rzecz jasna, z nimi walczyć, a niektórzy z nich też zyskują swoje własne supermoce.
3. „Cloak and Dagger”
Kolejna produkcja to również opowieść o młodych nastolatkach z Nowego Orleanu. Są nimi Tandy Bowen i Tyrone Johnson, którzy zmieniają się w tytułowych superbohaterów i walczą ze znaną z komiksów korporacją Roxxon. Co ciekawe, cameo zaliczył tutaj Mike Colter wcielający się w Luke’a Cage’a, a jego powrotu spodziewamy się w 2. lub 3. sezonie „Daredevil: Born Again”.
4. „Helstrom”
Inną produkcją tego typu jest „Helstrom” opowiadający o losach rodzeństwa, którego historia związana jest z nadnaturalnymi mocami. Daimon i Ana są obarczonymi traumą dziećmi seryjnego zabójcy. W tym przypadku od samego początku mówiono, że serial nie jest częścią MCU, ale skoro w „Ironheart” pojawił się Mephisto, to można go w ramach rectonu uznać za rozgrywający się na Ziemi-616.
Nie wszystkie stare seriale Marvela są jednak warte uwagi.
Rodzynkiem jest z pewnością serial „Inhumans”, który swego czasu obejrzałem, abyście wy nie musieli. W czasach, gdy prawa do X-Menów dzierżył działający jeszcze samodzielnie Fox, szefowie zarówno wydawnictwa Marvel, jak i wytwórni Marvel Studios, robili wszystko, by o mutantach nie wspominać. Scenarzyści skupili się na Inhumans, czyli Nieludziach: innej grupie postaci obdarzonych supermocami.
Nieludzie pojawili się w „Agentach T.A.R.C.Z.Y.”, a jedna z głównych bohaterek okazała się nawet przedstawicielką tej grupy, ale serial tego wątku nie eksplorował w nieskończoność. Zamiast tego Marvel zdecydował się nakręcić produkcję o rodzinie królewskiej Inhumans, do której należeli m. in. Black Bolt i Medusa. Z początku miał być to film, ale finalnie dostaliśmy serial będący prawdziwym potworkiem.
„Inhumans” jest przy tym kolejną z produkcji, które z początku uznawano za część Marvel Cinematic Universe, ale dzisiaj Kevin Feige nie wracają do tej opowieści. Warto jednak zauważyć, że Anson Mount powrócił do roli Black Bolta w filmie „Doktor Strange w uniwersum obłędu”, aczkolwiek grał tam inną wersję tej postaci (była ona częścią formacji Illuminati na Ziemi-838 i została prędko uśmiercona).
Niemniej jednak jest masa produkcji, którym Marvel Studios mogłoby dać drugie życie, jednocześnie zaskarbiając sobie uznanie ich fanów. No i te wymienione powyżej, z jednym wyjątkiem w postaci „Runaways”, są dostępne przy tym w Disney+ (aczkolwiek „Cloak and Dagger” i „Helstrom” nie ma w polskiej wersji tego serwisu). W końcu i tak MCU szykuje się na soft-reboot po „Secret Wars”!







































