"No kurde, miało wyjść inaczej" - tak pewnie reagowali włodarze wielkich wytwórni na box offisowe wyniki tych filmów. W wielu przypadkach mówimy bowiem o wysokobudżetowych przedsięwzięciach, które przyniosły milionowe straty. Oto największe klapy finansowe 2023 roku.
Niestety, lista największych klap finansowych 2023 r. nie jest tak zabawna, jak ta z 2022 r., kiedy to można było się pośmiać z "Morbiusa", bo (całkiem zasłużenie) zatonął w box offisie dwukrotnie. Nie znaczy to, że w minionych miesiącach zabrakło box offisowych wtop, które okazywały się bardziej widowiskowe niż same filmy. Powodów takiego stanu rzeczy było oczywiście kilka. A to aktorzy nie mogli danego tytułu promować, a to wysoki budżet nie szedł w parze z wysoką jakością, a to po prostu publiczność miała takie "widzimisię".
Spis treści:
Największe klapy filmowe 2023
Najciekawsze w poniższej liście jest to, że bywa zbieżna z zestawieniem najlepiej zarabiających filmów 2023 r. Serio! W mijających miesiącach dostaliśmy tytuły, które były jednocześnie hitami, jak i wtopami.
Na Spider's Web poczytasz też o największych hitach 2023 r.: Oto największe hity 2023 roku. Te filmy oglądali wszyscy
Disney uporczywie poszukuje następcy "Piratów z Karaibów" - filmy na podstawie atrakcji Disneylandu, który zmieni się w dochodową serię. Najnowsza próba zakończyła się porażką. Remake filmu z Eddiem Murphym kosztował 150 mln dol. Na całym świecie nie udało mu się zarobić nawet tyle. "Nawiedzony dwór" zebrał bowiem w globalnym box offisie zaledwie 117,5 mln dol. Powód tej katastrofy? Cóż było ich kilka, ale najważniejszy to strajk aktorów. Z jego właśnie względu gwiazdorska obsada nie mogła promować produkcji w okolicach jej premiery.
Renfield
Tutaj wyszło... dziwnie. I nie chodzi nawet o to, że "Renfield" zebrał zdecydowanie lepsze (choć nie najlepsze) recenzje niż "Nawiedzony dwór". Cały świat zakochał się w tym filmie już po pierwszych informacjach dotyczących obsady. W Draculę wciela się tu przecież Nicolas Cage, który w samych zwiastunach uwodzi charakterystyczną dla siebie przesadą. Niestety, przy budżecie w wysokości 65 mln dol., produkcja na całym świecie zarobiła zaledwie 26,9 mln dol. Auć!
Więcej o "Renfieldzie" poczytasz na Spider's Web:
W wypadku tego filmu trudno było spotkać krytyka, któremu by się spodobał i widza, który by go obejrzał. A przecież koncept był kuszący. Astronauta z przyszłości rozbija się na nieznanej planecie, okazującej się Ziemią sprzed 65 mln lat. Ok, bardziej ludzkim językiem: Adam Driver uzbrojony w futurystyczną broń naparza się z dinozaurami. Twórcy postanowili jednak wrotek nie odpinać i wyszło nudno, mdło i beznadziejnie. W efekcie produkcja kosztowała 45 mln dol., a zarobiła 60,7 mln dol.
Dungeons & Dragons: Złodziejski honor
Dla jasności: zazwyczaj przyjmuje się, że film zaczyna na siebie zarabiać, gdy w box offisie osiągnie pułap 2,5-krotności swojego budżetu. W przypadku "Dungeons & Dragons: Złodziejski honor" była to poprzeczka nie do przeskoczenia. Wypełniona gwiazdorską obsadą adaptacja popularnej gry kosztowała 150 mln dol. Zarobiła jednak zaledwie 208,2 mln dol. Nie wygląda to dobrze, więc chociaż produkcja stoi na bardzo przyzwoitym poziomie, sequela możemy się nie doczekać.
Indiana Jones i artefakt przeznaczenia
To wręcz niesamowite, że ten film się nie sprzedał. To przecież ostatnia odsłona przygód Indiany Jonesa, którego zna i kocha cały świat. Nie wszyscy chcieli jednak patrzeć, jak odwiesza wysłużony kapelusz. Film zarobił bowiem 384 mln dol. Dużo? No nie, skoro kosztował 300 mln dol (+ ok. 100 mln dol. kosztów marketingowych).
Shazam! Gniew bogów
2023 był rokiem, w którym odwróciliśmy się od superbohaterów. Prócz paru wyjątków ("Strażnicy Galaktyki 3", "Spider-Man: Poprzez multiwersum") nie chcieliśmy ich oglądać. Z tego właśnie względu nawet sequele hitów sprzed paru lat poniosły w box offisie druzgoczącą porażkę. "Shazam! Gniew bogów" przy budżecie rzędu 125 mln dol. zarobił 134 mln dol. Dla Warner Bros. oznacza to straty liczone w grubych milionach.
To już koniec DCEU! Ostatnim filmem należącym do rozpoczętego przez Zacka Snydera uniwersum jest "Aquaman i Zaginione Królestwo", które w box offisie radzi sobie... hm, tragicznie. Można było się tego spodziewać, gdyż "Shazam! Gniew bogów" nie był jedyną wpadką DC w poprzedzających jego premierę miesiącach. Najboleśniejszą z nich okazał się "The Flash". Kosztował 200 mln dol. (+ ok. 100 mln wydanych na marketing) i miał być pewnym hitem. W końcu fani pieli z radości na wieść, że Michael Keaton wraca w nim do roli Batmana. Entuzjazm szybko jednak opadł i produkcja zarobiła 270,6 mln dol.
Weszliśmy na rejony absurdów zeszłorocznego box offisu. "Szybcy i wściekli 10" są przecież w TOP10 najlepiej zarabiających filmów 2023. Jakim cudem trafiły też do zestawienia największych wtop ostatnich miesięcy? Jak pewnie się domyślacie, chodzi o rozbuchany budżet, który wraz z promocją przekroczył 400 mln dol. Podobno wytwórnia trochę pokombinowała, aby na filmie nie stracić, ale skoro na całym świecie produkcja zarobił 704 mln dol., nie można jej nazwać kasowym sukcesem.
To znowu "zwycięska porażka". Najnowsza odsłona serii "Mission: Impossible" również znalazła się na liście 10. największych hitów 2023 roku. Była jednak wtopą. W tym wypadku dobrze wiemy dlaczego tak się stało. Film wszedł bowiem na ekrany w przeddzień premiery "Barbenheimera", który skutecznie odwrócił od niego uwagę. Przy budżecie 290 mln dol. zarobił 567,5 mln dol.
Chociaż nie była to pierwsza porażka MCU w 2023 r. ("Ant-Man i Osa: Kwantomania" też niezbyt dobrze się sprzedał), okazała się tą najdotkliwszą. W pewnym momencie Disney zdecydował się nawet nie informować o wynikach "Marvels". Jak się bowiem okazało, był to najgorzej przyjęty przez publiczność film Marvela od czasu "Niesamowitego Hulka". Kosztował imponujące 274,8 mln dol. i zarobił 205, 6 mln dol.