REKLAMA

W kółko narzekacie na Netfliksa, ale ich animacje rządzą. Do "Arcane" dołącza "Cyberpunk: Edgerunners"

Netflix robi źle to, Netflix produkuje fatalne tamto - podobnych narzekań na największą z platform VOD nie brakuje. Z częścią z krytycznych opinii trudno się nie zgodzić, ale jedno trzeba jej szefom przyznać - ich animacje biją na głowę konkurencję. Firma kilka lat temu ostro weszła do branży i choć tam też słuchać narzekania na Netfliksa, to efekty końcowe często przekraczają wszelkie oczekiwania. Tak jak ostatnio "Cyberpunk: Edgerunners".

cyberpunk netflix seriale animowane top
REKLAMA

Disney+ w rekordowo niskiej cenie. Subskrypcję możesz wykupić tutaj - tylko do 19.09.

Obecny rok nie jest łatwy dla animatorów pracujących z wielkimi platformami streamingowymi. Jeszcze kilka lat temu ufano, że VOD stanie się absolutnym rajem dla branży, ale gdy tylko pojawiły się problemy finansowe, to wiele filmów i seriali animowanych poszło pod nóż. Netflix pokasował sporo zapowiedzianych produkcji, a i tak nawet nie zbliżył się do rozmiarów apokalipsy zarządzonej przez HBO Max. Miesiąc miodowy możemy więc już oficjalnie uważać za zakończony. Nie oznacza to natomiast, że Netflix przestał produkować świetne animacje. Wystarczy włączyć "Cyberpunk: Edgerunners", by się o tym przekonać.

REKLAMA

Najnowsza produkcja bazująca na świecie wymyślonym przez Mike'a Pondsmitha i (głównie) grze "Cyberpunk 2077" trafiła do serwisu bez szczególnego aplauzu czy ekscytacji widzów. Duża w tym wina produkcji CD Projekt RED, za którą krok w krok wciąż podąża widmo porażki, pustych obietnic i zaprzepaszczonej reputacji. Netflix ze swojej strony niby "Cyberpunk: Edgerunners" niby promował, ale nawet współpraca z Dawidem Podsiadłą nie zrobiła wielkiego szumu.

To trochę smutne, bo "Cyberpunk: Edgerunners" naprawdę jest świetnym serialem animowanym.

Wyprodukowane przez CD Projekt RED i stworzone przez kultowe japońskie studio Trigger anime nie próbuje wymyślić cyberpunka na nowo, ale tym konkretnym przypadku wychodzi to na zdrowie. Sama historia jest bowiem wystarczająco interesująca i wypełniona na tyle różnorodnymi bohaterami, że oglądanie "Edgerunners" sprawia czystą przyjemność. Zresztą serial od strony wizualnej można zapisać pod rubryką z napisem "Absolutny majstersztyk".

Netflix - seriale animowane - Cyberpunk: Edgerunners

Widać tu inspiracje takimi produkcjami jak "Ghost in the Shell" czy "Alita: Battle Angel", ale jednocześnie świat Night City jest od nich dużo bardziej kolorowy i odjechany. Co nie znaczy, że produkcja Netfliksa unika poważnych i trudnych tematów. Zdominowane przez kierujące się wyłącznie zyskiem korporacje Night City kryje w sobie wystarczająco dużo etycznych odcieni szarości , by zadowolić niejednego fana gatunku.

Nie jest to może filozoficzna głębia na poziomie "Neuromancera", ale nie mamy też do czynienia z bezmyślną jatką (choć posoka leje się z ekranu strumieniami). Co w jakimś sensie jest idealnym zdaniem podsumowującym anime jako całość. Inna sprawa, że w "Cyberpunk: Edgerunners" widać połączenie japońskich i europejskich pomysłów, a to wychodzi produkcji na zdrowie.

"Cyberpunk: Edgerunners" dumnie stoi obok takich produkcji jak "Arcane" i "Castlevania".

Jak na dłoni widać, że Netflix naprawdę ceni sobie sztukę animacji, nawet jeśli nie zawsze należycie wynagradza samych animatorów. Przez ostatnich kilka lat na platformie pojawił się cały szereg świetnych tytułów wykorzystujących najróżniejsze techniki. Na start dostaliśmy adaptację kultowej "Castlevanii", a w kolejnych latach podążyły za nią takie hity jak wojenny serial "The Liberator", antologia "Miłość, śmierć i roboty" czy nowy "Król szamanów". Po drodze zdarzały się też oczywiście wpadki czy nieporozumienia.

Paradoksalnie od czasu "BoJacka Horsemana" nie dostaliśmy od serwisu drugiej choćby w połowie tak dobrej animowanej komedii dla dorosłych. Wśród fanów tego typu produkcji Netflix stał się wręcz w ostatnich latach symbolem zupełnie nieśmiesznych, irytujących i pozbawionych krzty oryginalności seriali satyrycznych. Czemu trudno się dziwić, gdy wspomnimy późniejsze sezony "Big Mouth", "Paradise PD", "Rzut za trzy" czy "Chicago Party Aunt". Swoje kłopoty przeżywała też seria "Miłość, śmierć i roboty", choć akurat ostatni sezon dostarczył kilka odcinków godnych rywalizacji z najlepszymi.

REKLAMA

Wszystkie ewentualne wpadki łatwo było zresztą wybaczyć, gdy wspomniało się "Arcane". Ta francuska animacja bazująca na "League of Legends" okazała się prawdziwym arcydziełem i jednym ze zdecydowanie najlepszych seriali zeszłego roku (bez podziału na tytuły aktorskie i animowane).

"Cyberpunk: Edgerunners" nie jest może tego rodzaju wybuchem niepowtarzalnie oryginalnego artyzmu, ale to wciąż świetny tytuł. Osobiście powiedziałbym, że zbliżony poziomem do filmu "Wiedźmin: Zmora Wilka", ale w przeciwieństwie do niego będący prawdziwym anime. Także nie zastanawiajcie się dłużej i ruszajcie na wizytę do Night City. Na pewno nie pożałujecie.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA