REKLAMA

„Cyberpunk 1982-2020” to elementarz cyberpunku desperacko próbujący walczyć o uznanie przyszłych graczy – recenzja

„Cyberpunk 2077” to bez wątpienia jedna z najważniejszych tegorocznych premier na rynku gier wideo. Przy okazji prac nad dziełem CD Projekt RED na półki księgarń i sklepów trafiła właśnie książka Michała Wojtasa pt. „Cyberpunk 1982-2020”. W założeniu twórcy miała to być encyklopedia jednego z ciekawszych gatunków sci-fi, ale ja po przeczytaniu widzę ją bardziej jako elementarz.

cyberpunk 1982 2020
REKLAMA
REKLAMA

Kwietniowa premiera „Cyberpunk 1982-2020” bynajmniej nie jest przypadkowa. Według pierwotnych planów od kilku dni gracze z całej Polski mieli bowiem podróżować po Night City i poznawać wszelkie zakamarki fabuły nowego RPG-a CD Projekt RED. Warszawskie studio postanowiło jednak opóźnić premierę produkcji i poświęcić kilka dodatkowych miesięcy na jej dokończenie i optymalizację (więcej o motywacjach CD Projekt RED przeczytacie TUTAJ). Książka Michała Wojtasa pozostała więc sama i stanowi w ten sposób swego rodzaju preludium do zainteresowania tym tematem w naszym kraju.

Na samym wstępie warto zaznaczyć, że nie ma absolutnie nic złego w dopasowaniu premiery książki pod debiut głośnego popkulturowego dzieła. To stary jak świat chwyt marketingowy, który ma na celu zwiększyć zainteresowanie godną uwagi pozycją literacką, która w innych warunkach trafiłaby do niszowego grona największych fascynatów. Jednocześnie „Cyberpunk 1982-2020” został napisany w taki sposób, że nie sposób o nim rozmawiać bez wspominania o przygotowywanej na 17 września grze. I to nie jest dobra wiadomość. Ale po kolei.

„Cyberpunk 1982-2020” ma w założeniu stanowić encyklopedię tego gatunku science fiction, który narodził się wraz z „Łowcą androidów” i powieścią „Neuromancer”.

Michał Wojtas dzieli swoją książkę na kilka rozdziałów przygotowujących, w których przybliża najważniejsze motywy, postaci i twórców cyberpunka. Po nich następują dwa kolejne skupione bardziej na sprawach współczesnych, czyli cyberpunku w naszej codziennej rzeczywistości i okoliczności powstawania gry CD Projekt RED. Niestety, już na tak podstawowym poziomie pojawiają się pierwsze zgrzyty związane przede wszystkim z doborem dzieł oraz relacją między następującymi po sobie rozdziałami.

Nawet pobieżna lektura „Cyberpunk 1982-2020” jasno pokazuje, że książka Wojtasa jest kierowana niemal wyłącznie do całkowitych laików. Lista wybranych przez autora tytułów stanowi bowiem najbardziej podstawowy kanon tego gatunku. Mowa oczywiście o takich dziełach, jak „Łowca androidów”, „Neuromancer”, „Matrix”, „Akira”, „Ghost in the Shell” i „Cyberpunk 2020”. W dodatku Wojtas opowiada o nich wszystkich dość pobieżnie i bez szczególnego zagłębienia się w istotę cyberpunku. Czytelnik z lektury jego książki dowiaduje się więcej o dzieciństwie Ridleya Scotta i przyjaznym usposobieniu Keanu Reevesa niż o fenomenie przedstawienia replikantów w „Łowcy androidów” czy istocie postaci Johnny'ego Mnemonika.

Michał Wojtas w kółko wraca do tych samych informacji oraz wspominania o „Cyberpunk 2077”. Niestety, ale „Cyberpunk 1982-2020” bardzo potrzebuje ręki redaktorskiej.

Wydana przez Znak Horyzont pozycja może się pochwalić fenomenalną okładką, świetnymi grafikami i ładnym liternictwem. Pod tym względem absolutnie nie ma się do czego przyczepić, wręcz przeciwnie. Liczba powtórzeń i błędów merytorycznych w tekście jest jednak wręcz zatrważająca. Część pomyłek to stosunkowo niewielkie wpadki, które nie mają wiele wspólnego z głównym tematem (chodzi np. wspomnienie o liczbie seriali Netfliksa nominowanych do Oscara czy stwierdzenie, że „Opowieść podręcznej” jest serialem właśnie tego serwisu). Obok nich znalazło się też jednak wiele znacznie poważniejszych błędów.

Wojtas pisze chociażby, że Katsuhiro Otomo obiecał nigdy więcej nie robić niczego związanego z „Akirą”, choć w zeszłym roku Japończyk zapowiedział stworzenie serialowego sequela. Autor „Cyberpunk 1982-2020” wydaje się też mieć niewielką wiedzę na temat nadchodzącej na Netfliksa serii „Ghost in the Shell SAC 2045”. Świadczą o tym stwierdzenia, że jego autorzy chcą się „podpiąć” pod popularność gatunku wywołaną premierą gry CD Projekt RED, a jej fani liczą, że sequel historii Motoko Kusanagi ich nie zawiedzie. A przecież nie od dzisiaj wiadomo, że ta produkcja została jeszcze przed premierą zrównana z ziemią za fatalną animację 3D.

Zestawienie „Ghost in the Shell SAC_2045” z „Cyberpunk 2077” obrazuje zresztą jeszcze jeden problem z książką Michała Wojtasa. Liczba odwołań do tytułu CD Projekt RED jest wręcz niewiarygodna i pewnym momencie zaczyna przypominać ordynarną kryptoreklamę. Bez względu na to, czy takie zestawienie jest uprawnione czy nie, Wojtas nie może się oprzeć i po raz kolejny przywołuje polski tytuł. Po 20. kolejnych fragmencie tego typu wielu czytelników zapewne opuści cierpliwość.

Można się zresztą zastanawiać, czy ktokolwiek będzie zadowolony z lektury „Cyberpunk 1982-2020”.

Fani gatunku nie znajdują tu niemal żadnych nowych informacji, bo autor książki właściwie za każdy temat bierze się po łebkach. Znajdzie się oczywiście kilka wyjątków, bo Michał Wojtas z większymi szczegółami opisuje m.in. karierę Moebiusa i powstanie magazynu Heavy Metal (który wprowadził europejski komiks na amerykański rynek), kilka retro gier wideo powiązanych z omawianym gatunkiem czy komiks „Transmetropolitan” Warrena Ellisa. To jednak za mało, żeby mówić o udanej książce. Brak tu kilku wartych uwagi autorów, a o polskim cyberpunku wspomina się zaledwie mimochodem.

REKLAMA

Tym bardziej, że Wojtas całkowicie odżegnuje się od jakiegokolwiek bardziej krytycznego omawiania gatunku. Na wszystkich 366 stronach nie padają żadne pobudzające czy choćby kontrowersyjne stwierdzenia (poza tymi wynikającymi ze wspomnianych błędów). Nawet w rozdziale opisujących rzekomo cyberpunkową rzeczywistość nie znajdziemy żadnego mocniejszego stwierdzenia. Cyberpunkowi autorzy czasem pomylili się w swojej wizji przyszłości, a czasem coś przewidzieli. Ale co z tego wynika? Jak ustawia to wspomniany gatunek w kontekście całego science fiction? Czy mówienie o śmierci cyberpunka jest uprawnione, a jeśli tak, to co z postcyberpunkiem? Odpowiedzi na te i wiele dodatkowych pytań próżno szukać w „Cyberpunk 1982-2020”.

Wszystko to sprawia, że wydana przez Znak Horyzont pozycja okazuje się zaledwie ubogim wstępem do świata cyberpunku. Zarysowuje ścieżkę interesujących lektur, gier czy filmów, po które mogą sięgnąć najbardziej początkujący odbiorcy. Nie jest jednak nawet w stanie pokazać, dlaczego premiera „Cyberpunk 2077” będzie tak ekscytującym wydarzeniem, bo zero w niej ducha buntu, anarchii i punku. Wydaje się, że rozsądniejszym wyjściem byłoby zostawienie premiery „Cyberpunk 1982-2020” na okres po wejściu gier do sklepów. Bo wtedy przynajmniej rozdział odnoszący się do tytułu CD Projekt RED miałby za sobą mocną podstawę teoretyczną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA