REKLAMA

Dziadersy narzekały, że Netflix rujnuje kino. Teraz Netflix, Amazon i Apple pokazują im środkowy palec

Amerykańska Akademia nie chce filmów streamingowych na Oscarach. Od kilku lat nie może już jednak ignorować produkcji Netfliksa, a od jakiegoś czasu również i innych platform, chociaż nadal stara się nie przyznawać im statuetek w najważniejszej kategorii. To może się wkrótce zmienić, bo na ich salony z coraz większym wdziękiem wdzierają się kolejni gracze.

coda apple amazon oscary 2022 streaming
REKLAMA

Czy streaming psuje branżę filmową? Decydenci z wielkich wytwórni z pewnością powiedzieliby - tak. W końcu Netflix i spółka odciągają od nich słynne nazwiska, kusząc tyleż pieniędzmi, co twórczą swobodą. Dlatego pomimo ich niechęci filmy kolejnych platform (albo przynajmniej przez nie dystrybuowane) już jakiś czas temu wdarły się na salony.

Netflix nie ukrywa, że chce konkurować z największymi w Hollywood. Przełomowym dla platformy był 2018 rok, kiedy to "Mudbound" otrzymało cztery nominacje do Oscarów także w kluczowych kategoriach - aktorka drugoplanowa, scenariusz adaptowany, piosenka, zdjęcia (warto zaznaczyć, że mówimy w tym wypadku o kinie narracyjnym, bo jeśli chodzi o dokumenty, to serwis już rok wcześniej mógł pochwalić się statuetką za "Białe hełmy" - krótkometrażowy film dokumentalny). Od tamtej pory było już tylko lepiej.

REKLAMA

Netflix vs. Oscary

Już w 2019 roku 10 nominacji do Oscarów otrzymała "Roma", potem był "Irlandczyk" i "Historia małżeńska", a w zeszłym roku "Proces Siódemki z Chicago", "Mank" i "Ma Rainey: Matka bluesa". Netfliksa już nic nie zatrzyma. A w międzyczasie pojawili się inni gracze, którzy też otrzymali szansę, aby głosami Amerykańskiej Akademii zwiększyć swój prestiż. Wystarczy wspomnieć "Sound of Metal" od Amazon Prime Video z dwiema statuetkami na koncie i nominacją dla najlepszego filmu.

Sound of Metal - Amazon Prime Video - Oscary

Pewne już było, że dla streamingu nadchodzą lepsze dni. Oczywiście, biblioteki platform wciąż potrzebują rozrywki dla gawiedzi i ocierających się o B-klasę gatunkowców, ale dobrze jest mieć w swoich zasobach również kino ambitniejsze, mogące się pochwalić nominacjami do najbardziej pożądanych nagród w branży. Oferta tych ostatnich wciąż się powiększa, a Netflix musi czuć oddech konkurencji na szyi.

Inne platformy streamingowe kontra Oscary

Podczas tegorocznych nominacji Apple TV+ może odhaczyć historyczny sukces. Po raz pierwszy ich produkcja ma szansę na statuetkę w kategorii najlepszy film. "CODA" została zakupiona do globalnej dystrybucji przez platformę za rekordowe 25 mln dolarów. Zwycięzca festiwalu w Sundance może pochwalić się łącznie trzema nominacjami. Niby nie jest to wiele, ale dla serwisu to wielki krok. Tym bardziej że w Oscarowym wyścigu liczy się również "Tragedia Makbeta" (z nominacjami dla aktora pierwszoplanowego, za zdjęcia i scenografię).

CODA - Apple TV+ - Oscary

Amazon Prime Video wypada na tym tle blado. Z jego perspektywy w tegorocznym wyścigu po statuetki liczy się tak naprawdę jedynie "Being the Ricardos" i to wyłącznie w kategoriach aktorskich (nominacje dla aktora i aktorki pierwszoplanowych oraz aktora drugoplanowego). Za to Netflix to już inna bajka.

Nowi streamingowi gracze na Oscarach

Najbardziej doświadczona w zdobywaniu nominacji do Oscara platforma otrzymała w tym roku ich aż 27. Na szczególną uwagę zasługują dwa wyróżnione filmy: "Psie pazury" i "Nie patrz w górę". Ten pierwszy, ze wszystkich wyróżnionych przez Amerykańską Akademię tytułów, ma najwięcej szans na statuetkę - aż 12 (w tym na oscarowego pokera, czyli nagrody w najważniejszych kategoriach - film, aktor pierwszoplanowy, aktorka pierwszoplanowa, reżyseria, scenariusz). Ten drugi zauważono w ramach zaledwie czterech kategorii, ale w tym w tej głównej.

Psie pazury - Netflix - Oscary

Tak jak w zeszłym roku trzy nominowane tytuły pochodzą od platform streamingowych. Poprzednio dwoma tytułami Netflix stanął naprzeciwko jednego od Amazon Prime Video. Tym razem dwoma tytułami Netflix staje naprzeciwko jednego od Apple TV+. W 2020 roku był za to sam Netflix z dwiema nominacjami. Coś się więc ruszyło.

Amerykańska Akademia doceni filmy streamingowe podczas Oscarów?

Dade Hayes z Deadline zauważa, że ogólna liczba nominacji dla platform streamingowych drastycznie spadła. Jest to oczywiście prawda, ale spojrzenie na najważniejszą kategorię, pokazuje, że zacietrzewiona Akademia, chociaż stara się ze wszystkich sił, nie może już internetowych dystrybutorów ignorować i dopuszcza na swoje salony kolejnych graczy. Do tej pory żaden z nich nie mógł się pochwalić statuetką dla najlepszego filmu. Czy teraz będzie inaczej? Przypadek "Psich pazurów" daje na to nadzieję. Czy ta nie okaże się płonna przekonamy się dopiero w nocy z 27 na 28 marca podczas gali.

Jeśli w tym roku się nie uda, możemy być pewni, że platformy streamingowe się nie poddadzą. Netflix już pokazał jak agresywnie potrafi walczyć o swoje, a Apple TV+ przygotowuje przecież film z Martinem Scorsese, w którym zobaczymy gwiazdorską obsadę. Prędzej czy później Amerykańska Akademia będzie musiała nagrodzić jakąś ich produkcję Oscarem w tej najważniejszej kategorii. Innej opcji nie ma.

REKLAMA


REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-12T09:18:57+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T20:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T15:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Stranger Things: o czym opowie serialowy spin-off serialu? Netflix ujawnia

Choć 5. sezon „Stranger Things” zakończy historię Jedenastki i spółki, to wcale nie oznacza, że wraz z finałowym odcinkiem pożegnamy się na dobre z Hawinks w stanie Indiana. Już w przyszłym roku Netflix zaprezentuje fanom zupełnie nową odsłonę tego uniwersum pt. „Stranger Things: Tales From ’85”. Dotychczas nie znaliśmy niemal żadnych szczegółów dotyczących produkcji, jednak podczas prezentacji streamingowego giganta podczas festiwalu animacji w Annecy (Francja) nareszcie uchylono rąbka tajemnicy.

stranger things spin-off o czym
REKLAMA

Podczas festiwalowej prezentacji Netflix zaprezentował fanom dwuminutowy fragment nowej produkcji oraz wyemitował nagranie od braci Duffer. Twórcy bardzo oszczędnie dawkowali informacje - było jasne, że to jedynie przedsmak tego, co ma dopiero nadejść. Przypomnę, że wyczekiwany spin-off popularnej serii - „Stranger Things: Tales From ’85” - będzie serialem animowanym.

Podsumujmy, czego udało się dowiedzieć dziennikarzom zagranicznych serwisów na wspomnianej imprezie.

REKLAMA

Stranger Things: Tales From ’85 - o czym opowie serial Netfliksa?

Zacznijmy od oficjalnego opisu fabuły produkcji, którym wreszcie podzielił się z fanami Netflix:

Za animację odpowiada studio Flying Bark. Serial powstaje w technice CGI - nie jest rysowany ręcznie. Początkowo projekt miał przypominać jeden do jednego klasyczną sobotnią animację, lecz kiedy twórcy zorientowali się, że ich nowe dzieło obejmuje przecież grozę i śmierć, zdecydowali się na bardziej realistyczne odwzorowanie postaci. Punktem wyjścia do pełnych modeli CGI (w stylu „Spider-Man Uniwersum” i „Arcane”!) była fanowska grafika autorstwa Meybis Ruiz Cruz. Jedną z pierwszych prób było przekształcenie domu Byersów w trójwymiarowy obiekt - wykonano go w sierpniu 2023 r. Do pracy nad projektowaniem potworów zaproszono Carlosa Huantego.

Dziennikarz Collider podkreśla jednak, że jego zdaniem materiał wydawał się kierowany raczej do młodszej widowni.

Premiera serialu jest zaplanowana na 2026 r., czyli już po premierze finałowej odsłony głównej serii.

REKLAMA

Czytaj więcej:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-12T09:18:57+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T20:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T15:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Serial akcji Netfliksa ma naprawdę mocne sceny mordobicia. Ale czy to wystarcza?

Kino i streaming na przestrzeni ostatniej dekady odmieniają Johna Wicka przez wszystkie przypadki - ze skutkiem czasem przyzwoitym, a zazwyczaj rozczarowującym. Oglądając serial „Zero litości” nie sposób nie odnieść się do serii, która zrewolucjonizowała kino akcji - to kolejna produkcja, w której sekwencje brutalnych potyczek stanowią sedno. Jak wyszło tym razem?

zero litości serial netflix opinie recenzja
REKLAMA

„Zero litości” to kolejna adaptacja popularnego webtoonu: tym razem mowa o „Plaza Wars: Mercy for None” autorstwa Oh She-hyung i Kim Kyun-tae. Głównym bohaterem jest Nam Gi-jun (So Ji-sub) - były gangster, kluczowy członek potężnej grupy przestępczej Beomyeongdong, który dekadę wcześniej przeszedł na „emeryturę”, okaleczając się. Specjalnie przeciął sobie ścięgno Achillesa, by odciąć się od brutalnej rzeczywistości i chronić swojego młodszego brata, Gi-seoka.

Beomyeongdong z czasem rozpadło się na rywalizujące frakcje: Joowon i Bongsan. W czasie nieobecności Gi-juna jego brat, Nam Gi-seok, piastował wysokie stanowisko w strukturach drugiej ekipy i był typowany na jego następcę.

Po 11 latach spokojnego życia na kempingu Gi-jun dowiaduje się, że Gi-seok został brutalnie zamordowany, rzekomo przez grupę nastolatków zaangażowanych przez aplikację „The Graveyard” („Cmentarz”). Początkowo jako zleceniodawcę wytypowano syna grupy Bongsan, jednak ostatecznie śledztwo ujawnia, że za wszystkim stoi ktoś zupełnie inny. Tak czy inaczej: zawiązano spisek, a Gi-jun decyduje się wrócić - rusza na samotną odwetową krucjatę, zamierzając wyeliminować wszystkich współodpowiedzialnych. 

REKLAMA

Zero litości - opinia o serialu Netfliksa

„Zero litości” jest dokładnie tym, czym się wydaje - prostą jak drut opowieścią o zemście, kryminałem akcji, kinem z akcentami noir. Tworem, który z jednej strony prowadzi do częściowej satysfakcji z wymierzonej sprawiedliwości, ale i przypomina, że wcale nie musiało tak być, że wspólne marzenia braci o „normalnym życiu” były na wyciągnięcie ręki, a ścieżkę autodestrukcji należało porzucić bez względu na wszystko. Wybrany przez protagonistę sposób zamknięcia tego pełnego krwi cyklu nienawiści utwierdza tezę, że zemsta to ślepa droga bez świateł na końcu.

Zero litości
REKLAMA

Było? No pewnie, że było. Tym razem jednak mówimy o popularnych motywach rozwleczonych na aż siedem epizodów. Historia napędzana jest wprawdzie nie tylko zemstą, lecz także lojalnością czy, z drugiej strony, destrukcyjną siłą władzy. Czy to wystarcza, by uczynić śledzenie tego niekrótkiego mordobicia i uczynić seans satysfakcjonującym?

Jeśli jesteś fanem gatunku: owszem, powinno wystarczyć... przez pewien czas. Ale po kolei. Początkowo łatwo się zniechęcić: pierwszy epizod cierpi na brak kontekstu, bo widz wrzucony jest w sam środek gangsterskiego konfliktu i może mieć problem, by się w nim odnaleźć. Minie trochę (ale niespecjalnie wiele) czasu, zanim zorientujemy się w tej rzeszy poważnych mężczyzn w ciemnych garniturach. Im bardziej jednak Gi-jun zbliża się do rozwiązania intrygi, tym jaśniejszy staje się układ sił, relacji i zależności.

Umówmy się jednak: najważniejsza jest tu przemoc. A ta jest odpowiednio soczysta. Tak, „Zero litości”, prosty i bardzo dosłowny serial pełen walk, zdrad i groźnie łypiących spode łba facetów żądnych krwi, oferuje świetnie zrealizowane sceny potyczek (i w ogóle świetnie wygląda!). Sposób, w jaki Gi-jun rozprawia się z kolejnymi legionami wrogów, robi wrażenie (sekwencja w kafejce to chyba najmocniejsza inscenizacja w całej produkcji, mniam). Dlatego też przez długi czas ogląda się to wszystko z niemałą frajdą - problem pojawia się wówczas, gdy orientujemy się, że twórcy nie podstawiają protagoniście żadnych przeciwników, którzy mogliby sprawić, że poczujemy zagrożenie, wyższą stawkę, niepewność. Gi-jun wydaje się niezniszczalny, a kolejne walki stają się coraz dłuższe i, siłą rzeczy, przewidywalne do bólu. Tak bardzo, że aż zaczynają nużyć. Okej, co jakiś czas pojawiają się „więksi” oponenci, ale żaden z nich nie wydaje się realnym wyzwaniem. Nasz gangster niemal nie odnosi ran, ba, nie męczy się zanadto, a napięcie i cała frajda ulatują w eter. 

Pierwszorzędna realizacja i świetne aktorstwo (w produkcji widzimy naprawdę zdolnych koreańskich artystów) to za mało. Gdyby całość zamknąć w dwóch godzinach - byłby to naprawdę przyzwoity seans. Jednak w tym wypadku obawiam się, że szkoda czasu: zwłaszcza, że poza zgrabnie sportretowaną przemocą, niewiele jest tu elementów godnych uwagi - ani głębi, ani ciekawych wniosków. A gąszcz mało emocjonujących zdrad i pseudo-moralnych dylematów nie zrobi na nikim wrażenia.

Czytaj więcej:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-12T14:58:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-12T09:18:57+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T20:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T15:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Polak obejrzał najlepsze sci-fi zeszłego roku 66 razy. Chylimy czoła

Max podał interesujące statystyki. Według nich ktoś z Polski tak pokochał "Diunę 2", że obejrzał ją 66 razy. Arrakis należy do niego.

Polak obejrzał najlepsze sci-fi zeszłego roku 66 razy. Chylimy czoła
REKLAMA

Po paru problemach i przesunięciach "Diuna 2" trafiła na wielkie ekrany w lutym zeszłego roku. Produkcja science fiction z miejsca stała się artystycznym i komercyjnym hitem. Na Rotten Tomatoes wykręciła wynik na poziomie 92 proc. pozytywnych recenzji od krytyków - 9 proc. więcej od części pierwszej. W światowym box offisie zebrała natomiast ponad 714,5 mln dol. - ponad 300 mln więcej od jedynki. Bardzo długo była najlepiej zarabiającym filmem roku (do czasu pojawienia się "W głowie się nie mieści 2").

Nic dziwnego, że "Diuna" przebiła swojego poprzednika pod każdym względem. To film równie widowiskowy i monumentalny, a jednocześnie bardziej dynamiczny, pełen akcji. Widzom trudno się nim nacieszyć, o czym świadczą najnowsze statystyki podane przez Max.

REKLAMA

Diuna 2 - osoba z Polski obejrzała sci-fi na Max 66 razy

"Diuna 2" - jak każdy film - po podbiciu wielkich ekranów weszła do dystrybucji internetowej. Najpierw trafiła na kilka platform VOD, gdzie można ją obejrzeć za dodatkową opłatą. Docelowo zmierzała jednak właśnie na Max. Już wiele miesięcy temu rozgościła się w serwisie. Nawet w naszym kraju użytkownicy oglądali ją na potęgę. Ba! Ktoś z polski pobił nawet rekord.

Diuna 2 - science fiction - Max - co obejrzeć?

Według wpisu na facebookowym fanpage'u Max osoba z Polski obejrzała "Diunę 2" aż 66 razy. Film trwa 2 godz. 46 min. Śmiałek spędził więc przy tym filmie science fiction prawie 183 godziny, czyli ponad tydzień. Co by o tym nie myśleć, na pewno domaga się to szacunku i uznania. Nie bez powodu przecież platforma w swoich mediach społecznościowych napisała, że właśnie do tego człowieka z naszego kraju wędruje tytuł największego fana produkcji.

Pytanie brzmi: ile razy ta osoba z Polski obejrzy jeszcze "Diunę 2" przed premierą nadchodzącej trzeciej części serii? Zdjęcia do "Mesjasza Diuny" w reżyserii Denisa Villeneuve'a mają rozpocząć się tego lata, a premierę filmu na ten moment wyznaczono na końcówkę 2026 roku.

Więcej o science fiction poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-12T09:18:57+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T20:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T15:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Netflix: TOP 5 nowości na weekend, w tym wielki powrót twardziela

Netflix lubi rozpieszczać swoich subskrybentów. Oto, co można obejrzeć w weekend na czerwono-czarnej platformie streamingowej - przedstawiamy 5 najciekawszych nowości.

netflix weekend top 5
REKLAMA

Platformy streamingowe nie znają takich słów jak "wolne". Nowy tydzień to nowe filmy i seriale w ich zasobach. Jeśli chodzi o tę pierwszą grupę, polska publiczność najchętniej ogląda "Nokaut", "Ostatnią kroplę" i "Czarną wdowę". Co do produkcji odcinkowych - na Netfliksie górują "Ginny & Georgia", "Ocaleni" i "Dept. Q". Jakie nowości tym razem ma nam do zaoferowania platforma? Sprawdzamy.

REKLAMA

Netflix: co obejrzeć? Nowości na weekend - TOP 5

Spis treści:

Fubar, sezon 2

Komedia i kino szpiegowskie czasami idą w parze. Przykładem takiego gatunkowego małżeństwa jest "Fubar" - serial o ojcu i córce, którzy dowiadują się, że oboje są tajnymi agentami CIA. Sukces produkcji pozwolił Netfliksowi na stworzenie kolejnego sezonu, który lada moment zadebiutuje na platformie. W głównych rolach powraca niezawodny duet Schwarzenegger-Barbaro.

Nasze czasy

W 1966 roku Hector i Nora, wizjonerscy fizycy, przenoszą się do 2025 roku. Przyszłość, którą zastają jest skrajnie różna od tej, którą znają. Podczas, gdy kobieta zdaje się rozkwitać w nowej rzeczywistości, mężczyzna ma trudności, by się w niej odnaleźć. Nora staje przed dylematem - czy wrócić do tego, co było, czy stawić czoła temu, co będzie.

Aniela

Aniela to postać, którą zapewne wielu z nas znienawidziłoby na starcie - ekscentryczka, żyjąca w świecie blichtru i bogactwa. Po szokującym skandalu spada ze szczytu drabiny społecznej i zmuszona jest poukładać swoje życie na nowo. W roli głównej Małgorzata Kożuchowska - biorąc pod uwagę materiał promocyjny, zdaje się być idealnie obsadzona.

Titan: Wzlot i upadek Oceangate

Dwa lata temu o tym mówił cały świat. Łódź podwodna Titan, która wyruszyła na wyprawę do wraku Titanica, została zniszczona w wyniku implozji. Śmierć poniosła cała załoga, w tym Stockton Rush - dyrektor firmy OceanGate, jeden z głównych pomysłodawców tej skazanej na porażkę wyprawy. Dokument odsłania kulisy tego zdarzenia, a także przedstawia sylwetkę samego Rusha.

Django

Jeden z najlepszych filmów legendarnego Quentina Tarantino w jego całym, bogatym dorobku. Arcydzieło pod niemal każdym względem, zwłaszcza inscenizacyjnym i aktorskim: Foxx, Waltz i DiCaprio odwalają kawał wspaniałej roboty. To porywająca opowieść, swoiste kino drogi, w ramach którego kształtuje się przyjaźń łowcy nagród Schultza (Waltz) i tytułowego czarnoskórego niewolnika (Foxx), którzy razem ruszają na ratunek żonie Django, więzionej przez bezwzględnego plantatora, Calvina Candie (DiCaprio).

REKLAMA

Więcej o ofercie Netfliksa przeczytacie na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-12T14:58:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-12T09:18:57+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T20:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T15:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Na tym kryminale Netfliksa pobiłam rekord w ziewaniu. To ulubiona nowość widzów

Sporo widzów skusiło się na seans najnowszego thrillera kryminalnego Netfliksa. Na tyle sporo, że "Sara: Kobieta cienia" uplasowała się na samym szczycie globalnej TOP-ki. I właśnie z tego powodu, gdy spojrzałam na wyniki oglądalności tej włoskiej produkcji, do głowy przyszła mi jedna myśl: tak imponująca liczba godzin wynika chyba z tego, że widzowie po prostu włączyli najnowszy serial i podczas seansu zrobili sobie drzemkę.

sara kobieta cienia opinia serial netfliks
REKLAMA

"Sara: Kobieta cienia" ("Sara: La donna nell'ombra"), adaptacja sagi autorstwa Maurizia de Giovanniego, to nowość w bibliotece Netfliksa, która podbiła serca subskrybentów, a przy okazji - globalną TOP-kę nieanglojęzycznych seriali serwisu. Tytuł uplasował się na samym szczycie zestawienia, pokonując południowokoreańską pozycję "Zero litości" i zostawiając daleko w tyle "Miłość pełną smaku" i "Szalonego jednorożca". Czy warto brać jednak pod uwagę sam tylko wyniki oglądalności? Ja się skusiłam i nie jestem do końca zadowolona. I już mówię, co mi w tym serialu nie zagrało.

REKLAMA

Sara: Kobieta cienia - opinia o serialu kryminalnym w serwisie Netflix

Sara (Teresa Saponangelo) to emerytowana agentka wywiadu, która dowiaduje się, że jej syn zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Relacja Sary z synem była nietypowa, ponieważ kobieta nie miała okazji poznać swojego dziecka - w młodości matka oddała je bowiem do adopcji, co było spowodowane różnymi okolicznościami. Mimo to postanawia odkryć, w jaki sposób jej syn stracił życie, traktując to jako kolejne zawodowe zadanie. W całej tej sytuacji najbardziej interesuje ją to, aby wymierzyć sprawiedliwość.

W związku z tym postanawia połączyć siły wraz ze swoją dawną znajomą Teresą (Claudia Gerini), policjantem Pardo (Flavio Furno) oraz Violą, ciężarną partnerką jej syna, aby dojść do prawdy. Z biegiem czasu wychodzi na jaw, że mężczyzna wcale nie zmarł w wyniku przypadkowego wypadku - w zdarzeniu brały udział również osoby trzecie. Na domiar złego tajemnicze morderstwo syna Sary zaczyna przeradzać się w szeroko zakrojony polityczny spisek, a sama Sara mierzy się z demonami z przeszłości. Zostają one przywołane przez odkrywane podczas śledztwa szczegóły z życia jej syna, o którym w zasadzie nic nie wiedziała.

"Kobieta cienia", czyli fraza, która znalazła się w tytule serialu, została dobrana nieprzypadkowo - Sara w przeszłości piekielnie dobrą agentką wywiadu, która potrafi skutecznie działać w ukryciu. Jej umiejętności pozwalają jej na chłodną kalkulację każdej sprawy, nawet wtedy, gdy w grę wchodzi przeszłość jej syna. Kobieta nie dopuszcza do głosu emocji, nie próbuje dojść do prawdy, by pomścić śmierć swojego dziecka - Sara działa w sposób metodyczny, ponieważ dla niej to po prostu kolejna sprawa do rozwiązania.

Sara: Kobieta cienia - zwiastun

Chłód tej postaci i jej surowość była świetnym pomysłem na przełamanie tego już wielokrotnie wykorzystywanego wizerunku zrozpaczonej matki, która zrobi wszystko, by znaleźć swoje dziecko. Dzięki temu te emocjonalne momenty jeszcze bardziej uderzają swoją obecnością na ekranie. Mimo to twórcy nie przewidzieli, że usilne próby przedstawienia Sary jako chłodnej i całkowicie skupionej na swoim celu osobie zrobi z niej robota. Przez to oglądanie tej bohaterki na ekranie chwilami robi się męczące.

"Sara: Kobieta cienia" to zdecydowanie nie jest lekki kryminał, w który z łatwością można się wciągnąć. Trzeba się niestety nieco wysilić, żeby wkręcić się w świat przedstawiony i zaakceptować to, jak została wykreowana główna bohaterka. Fabuła rozwija się w nieznośnie wolnym tempie, dlatego trzeba trochę czasu poświęcić, żeby dotrzeć do upragnionego finału. Jest to dosyć złożony serial, ale jeśli macie ochotę (i czas), aby obejrzeć coś nowego i odchodzącego od typowych produkcji kryminalnych, to "Sara: Kobieta cienia" czeka na was w serwisie Netflix.

REKLAMA

O produkcjach Netfliksa czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-12T14:58:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-12T09:18:57+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T20:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T15:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T14:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
REKLAMA
REKLAMA