REKLAMA

"The Walking Dead" z 12. sezonem. Tylko dla niepoznaki nazywa się inaczej

Słynny serial o żywych trupach, który emitowany był przez ponad dekadę, wrócił do nomen omen żywych. „The Walking Dead” doczekało się 12. sezonu, ale dla niepoznaki nosi on inny tytuł, czyli "The Walking Dead: Dead City”?

the walking dead dead city plakat
REKLAMA

„The Walking Dead” to jeden z najpopularniejszych seriali w historii na podstawie komiksów, w dodatku nie od Marvela ani od DC. Nie ma w nim w ogóle superbohaterów, gdyż jest ekranizacją zakończonej już seriiod Roberta Kirkmana wydawanej przez Image Comics o tytułowych zombie nazywanych tutaj szwendaczami. Produkcja zakończyła się po 11. sezonie, ale… tylko na papierze.

REKLAMA

„The Walking Dead: Dead City” jest jak 12. sezon „The Walking Dead”.

AMC niby postanowiło zakończyć swój hit, tylko w praktyce to wcale nie oznacza pożegnania z telewizyjnym uniwersum „Żywych trupów”. Od dawna było wiadomo, że dostaniemy trzy serie w jego ramach, a dwa odcinki pierwszej z nich trafiły już do emisji. No i chociaż „The Walking Dead: Dead City” reklamowane było jako spin-off, to tak naprawdę jest bezpośrednią kontynuacja serialu-matki.

Poprzednie seriale z uniwersum „The Walking Dead”, a tych wyszły już trzy, były typowymi spin-offami. „Fear the Walking Dead” opowiedział o początku apokalipsy, a potem śledził losy innej grupy ocalałych, podczas gdy „The Walking Dead: World Beyond” rozpoczął się lata po upadku cywilizacji i postawił w centrum grupkę dzieci. Do tego mamy „Tales of the Walking Dead”, czyli typową antologię.

„The Walking Dead: Dead City” rozpoczyna się tam, gdzie skończył się „The Walking Dead”.

Zaliczyliśmy co prawda kolejny przeskok w czasie i przestrzeni, ale głównymi bohaterami są tutaj od samego początku dwie z tych najważniejszych postaci z „The Walking Dead”, czyli Maggie (Lauren Cohan) i Negan (Jeffrey Dean Morgan). Aby w pełni zrozumieć relacje między bohaterami, a także liczne odniesienia do ich wspólnej przeszłości, trzeba dobrze znać ich dotychczasowe perypetie.

Bohaterowie wspominają swoje poprzednie przygody, ale ruszyli na nową misję. Miejscem akcji nowego serialu jest odizolowany od reszty świata Nowy Jork wraz z okolicami. Swoje gniazdko w upadłej metropolii uwił sobie Chorwat, dawny współpracownik Negana, który porwał syna Maggie. Zdesperowana kobieta zwraca się o pomoc do mężczyzny, który zamordował jej ukochanego…

„The Walking Dead: Dead City” bierze przykład z komiksów.

W świecie komiksów wydawnictwa często decydują się na zakończenie serii tylko po to, by wznowić ją i rozpocząć numerację od nowa. Ma to za zadanie przyciągnąć nowych czytelników, których przeraża konieczność nadrobienia dziesiątek lub wręcz setek zeszytów, żeby się połapać. Czasem wiąże się to z rozpoczęciem zupełnie nowej historii, a czasem nie.

AMC w przypadku swojego serialu postawiło na ten drugi wariant. Jest to przy tym o tyle ciekawe, że w przypadku komiksowego „The Walking Dead” się na to nie zdecydowano, gdyż seria zakończyła się definitywnie (dostaliśmy jedynie one-shota „Negan Lives” i pokolorowaną reedycję „The Walking Dead Deluxe”), ale w seriach Marvela i DC jest to na porządku dziennym.

„The Walking Dead: Dead City” nie będzie jedyną kontynuacją „The Walking Dead”.

AMC zapowiedziało, że poza „The Walking Dead: Dead City” pojawią się jeszcze dwa seriale, które opowiedzą o dalszych losach ulubionych bohaterów. Wśród nich są „The Walking Dead: Daryl Dixon” (który skupi się na przygodach bohatera wykreowanego na potrzeby ekranizacji we Francji) oraz „The Walking Dead: Rick & Michonne” (gdzie poznamy dalsze losy głównego bohatera, Ricka Grimesa).

Nie zdziwię się, jeśli bohaterowie wszystkich dotychczasowych spin-offów i zapowiedzianych już kontynuacji „The Walking Dead” spotkają się ponownie - czy to w „The Walking Dead: Rick & Michonne”, czy to w kolejnej serii lub filmie. Może ona połączyć wszystkie rozgrzebane przez lata wątki niczym kinowi „Avengers” w przypadku Marvela czy serial „Ahsoka” w uniwersum „Gwiezdnych wojen”.

Gdzie obejrzeć „The Walking Dead: Dead City”?

Po dwóch epizodach serial, który łącznie będzie miał sześć odcinków, zapowiada się super, ale dla fanów uniwersum mam złą wiadomość. Już wcześniej oglądanie produkcji z uniwersum „The Walking Dead” wymagało zarówno żonglowania dostępem do serwisów wideo na żądanie, jak i dostępu do linearnej telewizji premium. W przypadku „The Walking Dead: Dead City” jest jeszcze gorzej - w naszym kraju obejrzeć się go nie da (no, a przynajmniej oficjalnie).

„The Walking Dead: Dead City” nie ma ani w ramówce AMC Polska (chociaż produkuje go amerykańskie AMC), ani Fox Polska (czyli stacji, która w naszym kraju zajmowała się dystrybucją „The Walking Dead”). Nie obejrzymy go też w serwisach Netflix, Disney+ i HBO Max (gdzie dostępne jest 11 sezonów serialu-matki), ani w Prime Video (Amazon ma prawa do „Fear the Walking Dead” i „The Walking Dead: World Beyond”), podobnie jak „Tales of the Walking Dead”.

REKLAMA

Widzowie, którzy chcieliby oglądać „The Walking Dead: Dead City” w Polsce, muszą uzbroić się w cierpliwość. Nie zdziwię się, jeśli serial pojawi się w naszym kraju, ale dopiero po wyemitowaniu w Stanach Zjednoczonych wszystkich sześciu odcinków. Dzisiaj nie pozostaje nic innego, jak śledzić media społecznościowe, w których widzowie zza oceanu dzielą się swoimi wrażeniami, w poszukiwaniu podsumowania fabuły oraz spoilerów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA