Ostatni sezon "The Walking Dead" wpadł do Polski. Netflix chwali się odcinkami, ale czy jest czym?
Seria "The Walking Dead" powoli dobiega końca. Polscy użytkownicy VOD mają kilka różnych możliwości zapoznania się z kultową produkcją, ale tylko na dwóch platformach znajdą premierowe odcinki 11. sezonu. Swoją ofertę o ciąg dalszy "Żywych trupów" poszerzył właśnie Netflix. Czy warto obejrzeć otwierające epizody?
OCENA
„The Walking Dead” ma ambicję odejść z przytupem. Finałowy sezon emitowanego od ponad dekady serialu będzie składał się z aż 24 odcinków (do tej pory w USA pokazano szesnaście z nich). Dwa pierwsze epizody nastrajają pozytywnie. Zanim jednak do nich przejdziemy warto przybliżyć, gdzie w sieci można obejrzeć "Żywe trupy"?
W Polsce jest kilka platform, gdzie serial jest częściowo dostępny. Tylko w dwóch serwisach VOD można zobaczyć początek 11 serii. Chociaż produkcja jest w bazie HBO Max, Player i Canal+, to te usługi oferują wyłącznie pierwsze 10 sezonów. Osiem odcinków 11. sezonu "The Walking Dead" jest dostępnych już od jakiegoś czasu na Disney+, a od teraz również na Netfliksie. Na premierę w polskich serwisach VOD kolejnych ośmiu, które już wyemitowano na kanale AMC jeszcze czekamy. Pozostałe epizody czekają jeszcze na premierę w telewizji.
The Walking Dead 11. sezon - Netflix zaprasza do oglądania:
Kiedy na sklepowe półki w październiku 2003 r. trafił pierwszy zeszyt niepozornej czarno-białej serii „The Walking Dead”, nikt nie mógł się spodziewać, że przerodzi się ona w popkulturowy fenomen. Serial na podstawie historii Roberta Kirkmana, która niedawno się niespodziewanie zakończyła po 193 numerach, znajduje się w emisji już od 2010 r. i od lat bije wszelkie rekordy.
Mimo wszystko stacja AMC zadecydowała, że co za dużo, to niezdrowo, a związani z serią od lat aktorzy muszą mieć już powoli dość wymagających ról. Na szczęście już od jakiegoś czasu wiemy, że ciągnąca się już od ponad dekady historia ocalałych po apokalipsie zombie jest już na ostatniej prostej — ale na szczęście dostaliśmy mnóstwo czasu, by się z nią należycie pożegnać.
„The Walking Dead” skończy się wraz z 11. sezonem.
Co prawda na antenę i do serwisów VOD trafiły już dwa spin-off „The Walking Dead” w postaci „Fear the Walking Dead” i „The Walking Dead: World Beyond”, a w planach są jeszcze filmy poświęcone Rickowi Grimesowi oraz kolejny spin-off o Darylu i Carol, ale ten kręgosłup telewizyjnego uniwersum lada moment zniknie. Czekają nas już tylko 24 odcinki, z których pierwsze dwa udostępniono prasie.
Akcja serialu rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się 10. sezon, a ocalali z osad takich jak Aleksandria, Hilltop czy Królestwo podzielili się na dwie grupy, a każda ruszyła w swoją podróż. Jedna z nich, ta liczniejsza, poszukuje pod wodzą Maggie pożywienia, gdyż po ataku Szeptaczy zostało go tyle, co nic. Chociaż zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa, to nie mają wyboru.
Scenarzyści finałowych odcinków „The Walking Dead” od razu przechodzą do rzeczy, a bohaterowie z farmerów zmieniają się w myśliwych.
Od kilku lat czekamy na rozwiązanie konfliktu pomiędzy Maggie i Neganem. Kobieta pomimo upływu lat nie wybaczyła mu zabójstwa męża, Glenna i wcale nie kryje antypatii do uwolnionego po latach odsiadki byłego przywódcy Zbawców. Sytuacja zmusza ją jednak, by z nim współpracować — zabójca Alfy, który pomógł wygrać wojnę z Szeptaczami (czym zapracował na wolność), został przewodnikiem grupy.
Maggie i Negan mimo to nie umieją zakopać topora wojennego i co rusz wywlekają swoje brudy — co gorsza robią to na oczach pozostałych ocalałych. To psuje morale nie mniej niż czyhające na nich w ciemnościach niebezpieczeństwo. Napięcie wisi w powietrzu i tak naprawdę przez cały czas nie wiadomo, czy lada moment któraś z tych postaci nie pęknie, co mogłoby skończyć się tragedią…
Co prawda jak na razie trup jeszcze nie ściele się gęsto, ale chyba lada moment zacznie — bo jak nie teraz, to nigdy!
W przypadku poprzednich sezonów „The Walking Dead” już raz pozbyło się zbyt wielu postaci naraz i przez wiele odcinków mozolnie budowało obsadę od nowa, ale scenarzyści musieli to robić, bo nie wiedzieli, ile drogi jeszcze przed nimi. Teraz sytuacja jest inna — niemalże wszystkie ruchy są dozwolone i po prostu czuć, że nikt nie jest tutaj bezpieczny, czego w ostatnich latach brakowało.
Jedynymi postaciami, które mają tzw. plot armor, są Daryl i Carol, czyli dwójka bohaterów obecna w serialu od samego początku. AMC zapowiedziało, że poświęci im spin-off, więc o ich los możemy być raczej spokojni, ale wszyscy pozostali są już na liście do potencjalnego odstrzału. Kto dotrwa do finału i jaki będzie wynik starcia Negana z Maggie? Tutaj nawet komiksy nie dają nam podpowiedzi.
Na drugim biegunie „The Walking Dead” jest Eugene ze spółką.
Tak jak Maggie, Negan i pozostali bohaterowie dopiero wyruszyli na poszukiwanie pożywienia, tak druga grupa postaci, której losy śledzimy naprzemiennie z tą pierwszą, do celu swojej podróży dotarła w tych dodatkowych odcinkach 10. serii. Eugene, który nawiązał kontakt z tajemniczą Stephanie, zaprowadził kilku swoich towarzyszy aż do Wspólnoty, którą wreszcie poznaliśmy trochę lepiej.
Lokacja znana z komiksów to autokracja, która ocenia przydatność ludzi dla reszty społeczeństwa przez pryzmat tego, kim byli przed apokalipsą. Eugene, Księżniczka, Yumiko i Ezekiel muszą zostać poddani procesowi, który sprawdza, co mają do zaoferowania. Nie zabrakło tutaj też zwrotu akcji, którego fani komiksu mogli się spodziewać, gdy tylko jedna z postaci zdradziła swoją profesję.
Cieszy przy tym, że tak jak „The Walking Dead” było w ostatnich latach jak sinusoida, a ja w jednym roku narzekałem, by w kolejnym wyrażać ostrożny optymizm, to teraz znowu jesteśmy w niezłym miejscu i widać tendencję wzrostową. Jeśli tylko pozostałe 22 epizody utrzymają poziom dwóch pierwszych, to serial zakończy się w naprawdę dobrym stylu, nastrajając pozytywnie na liczne spin-offy!
*Tekst pierwotnie ukazał się w sierpniu 2021 roku i został zaktualizowany.