W dniu 23 listopada do polskich kin trafił film "Beowulf", na podstawie staroangielskiego poematu z VI w. n.e., traktującego o losach nordyckiego bohatera. Jak to zwykle bywa, wraz z kinowym hitem, na rynek gier trafia tytuł płynący na fali popularności filmu. Z ich jakością bywa różnie, z mocną przewagą tych… no, powiedzmy "słabszych", aczkolwiek należałoby się im mocniejsze określenie. Bywają oczywiście gry dosyć porządne, do takich właśnie zaliczyłbym Beowulfa. Porządne, lecz bez rewelacji.
Fabuła gry jest prawie identyczna z historią opowiedzianą w filmie, ale została odpowiednio ubogacona. Opowiada ona o nordyckim wojowniku, Beowulfie, który wraz ze swoją (niezbyt liczną) armią wyrusza do Danii, by wspomóc króla Hrothgara w walce z potworem nękającym tamtejsze krainy - Grendelem. Cała gra opiewa heroiczne czyny postaci, którą przyjdzie nam prowadzić. Począwszy od samouczka, w którym Beowulf otrzymuje nieco magicznych mocy, po otrzymanie tronu Danii i walką za swój lud. Naprawdę, będzie się działo!
Gatunek gry określić można jako typowe Action… no właśnie, raczej bez końcówki RPG, choć niewątpliwie tak chcieliby twórcy. Bo przecież wyboru broni, którą przyjdzie nam płatać wrogów czy też SAMOCZYNNEGO rozwoju postaci elementami RPG nazwać nie można. Tak więc zostańmy przy krótkim określeniu - Akcja. Owej akcji tutaj ani przez chwilę nie zabraknie, o nie. Co rusz pod broń nawijają się kolejne zastępy wroga. No właśnie, kim ten wróg jest? Są to przeróżni barbarzyńcy, głównie zastępy Matki Grendela, a także dzikie zwierzęta. Raz na jakiś czas trafi się większa kreatura, którą pokonać trzeba sposobem. Gdy już walczymy z bossem, pasek jego życia widnieje na górze ekranu. Podzielony jest on na trzy części, każdą z partii zdejmujemy zwyczajnie, bronią, lecz gdy dojdziemy do jednego z dwóch progów, aby bić dalej, musimy wykonać zaplanowaną przez twórców sekwencję. Podczas sekwencji, niejednokrotnie zmuszeni będziemy do korzystania z Quick Time Events, czyli scenek, podczas których na ekranie pojawiają się oznaczenia, który klawisz wcisnąć. To trochę pokomplikowane, ale podczas walki sprawdza się miodnie!
Beowulf zawiera pewne elementy taktyczne. Jako że nasz bohater nigdzie nie rusza się bez kilkuosobowej straży, możemy wydawać jej rozkazy. Co prawda ograniczają się do: "ATAK!!!" "STOP!!!" itd., jednak lepsze to niż nic. Podczas, gdy nasi ludzie np. przekręcają kołowrót lub wiosłują, mamy możliwość ponaglania ich… okrzykami. Gra odpala na ekranie specjalne koło, które kręcąc się zmusza nas do wciskania w odpowiednim momencie strzałek i przytrzymywania ich przez dany czas. W ten sposób Beowulf wykrzykuje "ku pokrzepieniu serc" ponaglenia, a żołnierze pracują szybciej. Najzabawniejszy był moment, w którym bohater musiał przyzwać Grendela, by tego dokonać, nasi żołnierze śpiewali… odę do Beowulfa. "We are Beowulf's army…" rozbrzmiewało tak głośno, że potwór nie wytrzymał i ukazał się.
Przed każdą z misji, gracz może wybrać jedną z posiadanych broni. Wyboru tu za wielkiego nie ma, właściwie to prawie żadnego. Ot, ze 3 miecze. Element naprawdę zbędny. W walce dużej różnicy to nie robi. Właśnie, walka. Ta wykonana została naprawdę wyśmienicie! Krew leje się litrami, flaki latają po monitorze, a okrzyki przerażenia wrogów zostają w pamięci na długo… Nie żeby mnie to rajcowało aż tak, ale użyłem tych zwrotów w celu podkreślenia brutalności gry. Zdecydowanie, nie jest to gra na najmłodszych. Ciekawym elementem walki, jest coś na wzór "furii". Gdy nasz pasek "gniewu" naładowany jest maksymalnie, możemy odpalić specjalny tryb, w którym wszystkie kolory stają się odcieniami ognia, a bohater walczy ze zdwojoną siłą. Jedyną wadą tych chwil zapomnienia jest fakt, iż podczas siekania na lewo i prawo możemy stratować również swoich ludzi. Poza walką, bohater potrafi także wspinać się, turlać i robić inne przez pannę Larę wymyślone manewry.
Technicznie, wiele Beowulfowi do zarzucenia nie mam. Gra jest po prostu porządna. Grafika nie jest najwyższych lotów, jednak stanowi poziom przyzwoity. Tym, co może razić, jest zbyt mocny post-processing. Możecie to ujrzeć na screenach - gdy postać jest w ruchu, naprawdę nie sposób cokolwiek zobaczyć. Cały ekran staje się rozmazaną plamą… Muzyka w grze, jest niestety dosyć nijaka. Nie bardzo rzuca się w uszy, więc trudno ją ocenić. Można natomiast Beowulfa pochwalić za optymalizację - na średnich komputerach działa dosyć dobrze. Warstwa dźwiękowa, poza muzyką, o której już wspomniałem, prezentuje dobry poziom. Aktorzy odgrywający role postaci drugoplanowych nie włożyli w swoją pracę zbyt wiele serca, za to Beowulf brzmi odpowiednio przekonywująco - jak brutalny dowódca swojego ludu!
Tym, co najbardziej przeszkadzało mi podczas gry, jest słaby zarys fabularny, nijakie postacie i ogólny brak sensownego klimatu. W sumie, ta gra stworzona została, jako symulator rąbania i siekania, w tej roli spełnia się znakomicie. Nie wymagając od niej zbyt wiele, można się dobrze bawić, tak jak ja. Taki miły relaksator, pomiędzy trudniejszymi i bardziej skomplikowanymi grami, które czekają w kolejce. Może i 7 jest zbyt wysoką oceną, zważywszy na wypranie z klimatu i nieskomplikowaną rozrywkę, jednak czy ktoś wymagał od Diablo świetnej fabuły, lub zagadek logicznych?