REKLAMA

Po symulatorach życia mrówek, biedronek i gorzkich żalów ciężko zaskoczyć graczy czymś odkrywczym. Są jednak tacy, którzy wybrali sobie taką drogę i z uporem godnym lepszej sprawy wydają się nią kroczyć. Do takich ludzi może należeć Will Wright - twórca serii SimCity, The Sims, a obecnie projektant Spore. Trudno orzec, jaki był jego rzeczywisty wkład w powstawanie tej gry, ale zainteresować się nią warto.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Pewną trudność może sprawić samo określenie gatunku, do którego należałoby zaszufladkować Spore. Mamy tu bowiem do czynienia nie tylko z symulacją na poziomie jednostki, ale również całego społeczeństwa. Gra jest bowiem podzielona na kilka etapów, w które można grać właściwie niezależnie.

REKLAMA

Na początku dostajemy do dyspozycji tylko jedno stworzonko i musimy tak pokierować jego poczynaniami, aby wyszło z wody. Do dyspozycji mamy edytor (rozmaite edytory będą nam towarzyszyć właściwie przez całą grę), w którym za zdobywane punkty możemy wzbogacać naszego podopiecznego o dodatkowe fragmenty.

Podobnie mają się sprawy w kolejnym etapie, w którym nadal kierujemy pojedynczym stworkiem-sporkiem, ale już bardziej rozwiniętym. Możemy dodać mu ręce, nogi, głowy, w różnych konfiguracjach i kolorach. Niestety, niezależnie od tego, jak dziwną istotę stworzymy, nie wpłynie to zbytnio na rozgrywkę - wszystkie stworzonka mają taki sam kręgosłup, który możemy modyfikować. Oczywiście co innego możemy zobaczyć na filmach prezentujących grę, a co innego - być może - zostanie nam dane do zabawy. Poza nieustanną ewolucją możemy zająć się też nawiązywaniem znajomości z innymi stworkami - choć w niektórych przypadkach taka znajomość zapewne ograniczy się do zjedzenia któregoś z zainteresowanych. W każdym razie, miłośnicy The Sims będą mogli spędzić przy takiej grze długie godziny.

Dalsze fazy gry są już bardziej strategiczne. Kolejną jest bowiem zajmowanie się całym plemieniem potworków - które ma sporo swoich spraw na głowie (wśród których wcale najmniej istotne nie są inne plemiona). Jak już można było zauważyć, w grze szybko postępuje globalizacja i w następnym etapie będziemy mieli za zadanie podbić całą planetę. Kiedy już uporamy się z tym - niełatwym przecież - zadaniem, przed nami stanie możliwość eksploracji całego Kosmosu! Szybki postęp, jak na jednokomórkowca.

Warto nadmienić, że gra jest reklamowana jako "massive single player". Pod tym ciekawym określeniem kryje się możliwość wymieniania się stworzonymi przez siebie elementami z innymi graczami (gdzie pod "elementami" należy rozumieć nie tylko nasze stworzonka, ale też budowle czy statki kosmiczne). Ponownie - miłośnicy kolekcjonowania tapet w The Sims poczują się w siódmym niebie.

REKLAMA

Jeżeli chodzi o oprawę wizualną, to nie jest ona raczej z tych zapierających dech w piersiach - ale takie było zapewne początkowe założenie twórców. W końcu rzadko który pracownik biura umilający sobie godziny pracy ma do dyspozycji wypasiony akcelerator 3D - do Spore wystarczy zintegrowana karta graficzna i przeciętny procesor.

Co z tego całego simowania wypadnie, będzie nam dane zobaczyć już niedługo. I choć ortodoksyjni fani FPP pewnie się na taką grę obruszą, to pewnie zostanie dobrze odbrana wśród niedzielnych (czy też biurowych) graczy. I tak chyba być powinno.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA