REKLAMA

Crazy Frog Racer 2 - recenzja gry z irytującą żabą w roli głównej

Jak śpiewała żaba Monika "Kulfon, Kulfon, co z Ciebie wyrośnie, martwię się już od tygodnia".
Jak śpiewała żaba Rodowiczka "Kolorowych Jarmarków, Ratatata".
Jak śpiewała żaba Szalona "Don, dong, dong…".*

Rozrywka Blog
REKLAMA

Fragment książki "Płazy w Polsce i na świecie".

REKLAMA

* Tekst ten to wstępniak imć Papkina do recenzji pierwszej gry z irytującą żabą w roli głównej. Pozwoliłem sobie go bezczelnie skopiować z racji tego, iż w drugiej odsłonie tego świetnego tytułu mamy do czynienia z dokładnie tymi samymi cechami. Jest tak samo dobrze, pięknie i przede wszystkim grywalnie!

Don, dond, dong

Postać Crazy Froga raczej nikomu już przedstawiać nie muszę, irytująca żaba poruszająca się na niewidzialnym bolidzie w białym kasku i dużych goglach to wręcz wizytówka taniej, żałosnej gałęzi młodocianej subkultury opartej na rytmicznym techno. Haha, hihi, zabawna żabka. Nie wiem tylko, kiedy mam zacząć się śmiać, gdy widzę tą cyfrową postać na ekranie. Wiem natomiast, że kimkolwiek jesteś, specu od marketingu, powinieneś dostać co najmniej Nobla, skoro z takiego gniota wykreowałeś postać znaną na światową skalę. Chcąc nie chcąc, muszę chylić czoła, nikt inny by chyba nie podołał takiemu zadaniu. Widocznie jednak ludzie mają to do siebie, że mogą wielbić nawet największe gówno, wystarczy, że będzie ładnie zapakowane. Cóż, nie rozczulajmy się jednak nad tą ludzką słabostką, przejdźmy do samej gry, która jest po prostu majstersztykiem samym w sobie. Tak... nie mam po prostu słów, żeby opisać w jednym zdaniu, co czuję do tej gry, ale taką pozycję już od dawna nie miałem okazji gościć na moim dysku twardym. Co najmniej zaszczyt.

Szalona żaba!

Crazy Frog Racer 2 to sequel znakomitej części pierwszej wydanej jeszcze w 2006 roku. Grze towarzyszyła ogromna kampania reklamowa, medialny rozgłos oraz same świetne noty w najbardziej zaufanych gazetach i portalach traktujących o grach komputerowych. Niemal cały świat wstrzymał oddech na wieść o pracy nad kontynuacją globalnego hitu. W tym także i ja. Na całe szczęście nie musieliśmy czekać zbyt dużo. W końcu świetne gry mają to do siebie, że nie powstają zbyt długo. Przecież gdy studio ma profesjonalnych programistów, to i w kilka godzin potrafią oni stworzyć grę roku, nie jest tak? Crazy 2 wyłoniła się znienacka niby grzyby po deszczu, ustanawiając z miejsca nowe standardy elektronicznej rozrywki. Panowie i panie, czapki z głów, nadszedł nowy król.

Gdy instalację miałem już za sobą pojawiło się w końcu upragnione menu. Żaba na samym środku stała wesoło z rozdziawionymi ustami, a ja w tym czasie spoglądałem na masę opcji i trybów dostępnych zarówno dla jednego, jak i dwóch graczy! Wszystko było tak intuicyjne, że od razu odnalazłem się w potwierdzaniu wyboru spacją, cofaniu prawym altem i tym podobne. Gdy dostosowałem juz grafikę do swoich potrzeb ( co prawda, wybór był bardzo skąpy, ale to chyba dlatego, że komputer zrobił to już za mnie wcześniej) oraz rozeznałem się w sterowaniu (równie skąpe, ale to chyba też zaleta) przyszedł czas na prawdziwą rozgrywkę. Wsłuchując się w świetne techno podekscytowany ustawiłem mistrzostwa dla jednego gracza. Chwilę potem przeżyłem prawdziwy szok. Mogłem nawet wybrać poziom trudności! Wybrałem "medium", mocno zaciekawiony, czym raczy mnie poczęstować gra.

Wyżej nadmienione mistrzostwa to seria czterech "cup`ów" składających się po 3 plansze każdy. Mamy tutaj zarówno cup stylizowany na piłkę nożną, śnieżny cup, tourne w mieście, no i na końcu "najtrudniejszy", plażowy cup. Tras jest więc razem 12, a każda z nich jest po prostu istnym dziełem sztuki! Dawno nie widziałem gry, która tak świetnie oddawałaby klimat horroru poprzez groteskową architekturę map jak i samej grafiki! Trasy są totalnie pokręcone, z dużymi hoppami, ostrymi zakrętami etc. Wszystko, poprzez zamierzony efekt kanciastych kształtów i niedopasowanych barw wygląda niby zrodzone w bólach dzieło autystycznego dzieciaka. Nie wiem, kto był designerem tej gry, ale zapewne już jest wykupiony przez Konami i macza palce przy Silent Hill 5, zgarniając przy tym worki zielonych. Cóż, może i Crazy Frog 2 w zamierzeniu nie miał być horrorem, ale zręcznościową ścigałką, mimo wszystko efekt jest po prostu fe-no-me-nal-ny! Grafika, zapewne tylko i wyłącznie dzięki świetnie zoptymalizowanemu kodowi, świetnie działa nawet na starszym sprzęcie. A uwierzcie mi, jest na co popatrzeć! Ironicznie kanciaste kształty i modele postaci to w końcu nie wina słabego silnika, mowa tutaj raczej o specjalnym stylu wypracowanym przez grafików i programistów na potrzeby owej gry. Po raz kolejny twórcom należą się wielkie brawa!

Rewolucja? I to nawet kilka!

Co do samej rozgrywki, mamy tutaj nietypowy przykład pokazujący, jak kreatywni są twórcy tej produkcji. W Crazy Frog 2 nie tylko jedzie się przed siebie, można nawet skręcać, czy (co śmiało możemy już nazywać rewolucją) przeszkadzać naszym przeciwnikom! Otóż mamy na trasie różnego rodzaju "znaczki" po zebraniu których nasza postać dostaje jedną z losowych "broni". Możemy strzelać w przeciwników torpedami, tworzyć trujące chmury czy pole magnetyczne, miotać bombami albo zapatrzyć się w tarczę odporną na te wszystkie tałatajstwa. Tego nie było w żadnej innej grze. Przełom, drodzy gracze! Zwłaszcza, że AI naszych przeciwników do już w zasadzie realne zachowania. Podobały się Wam zagrywki komputerowych wrogów w F.E.A.R? Crazy Frog Racer 2 jest jeszcze bardziej złożone pod względem sztucznej inteligencji naszych towarzyszy na trasie. Brzmi nieprawdopodobnie? Musicie to zobaczyć na własne oczy.

Porozmawiajmy natomiast o postaci głównego bohatera. Przed każdym wyścigiem możemy wybierać spośród kilkunastu dostępnych osobowości. Tutaj spotkał mnie kolejny niesamowity szok. Owe postaci różnią się nie tylko wyglądem, ale i statystykami! Coś niesamowitego po prostu, takiego zróżnicowania nie widziałem od czasu Gran Turismo! Odnajdą się tutaj zarówno amatorzy, jak i prawdziwi wyjadacze, którzy na grach pokroju TOCA czy GTR zjedli sobie zęby. Możemy pokierować zarówno tytułową żabą jak i szalonym kucharzem, słodką wróżka, zakapturzonym ziomem, dronem czy nawet żabą w wersji drone! Coś niesamowitego po prostu.

Bansuj do rytmu!

Jakby tego było jeszcze mało, zarówno wyścig jak i mistrzostwa to nie jedyne tryby, jakie przygotowali dla nas twórcy. W Crazy Frog Racer 2 możemy ścigać się nawet z naszymi kumplami, a wszystko to przy jednym komputerze na podzielonym ekranie! Niestety, nie dane mi było spróbować tej opcji, każdy mój znajomy widząc mnie zafascynowanym tą grą, śliniąc się w przed komputerem w stanie istnego letargu wychodził zażenowany, odmawiając wspólnej zabawy. Czyżby złożoność rozgrywki ich przerastała? To nie wszystkie z niespodzianek, jakie przygotowali dla nas twórcy. W Crazy Frog Racer 2 możemy, w przerwie między kolejnymi pasjonującymi wyścigami, zająć się jedną z dwóch niesamowitych minigier. Jedna z nich to tańczenie samym Crazy Frogiem w rytm muzyki. Oczywiście wszystkie hity puszczane w tle to dzieła technopodobne jednego autora. Choć ruchy samej żaby nijak się mają niestety do rytmu, to wciskanie naprzemian czterech klawiszy wciąga na naprawdę długie godziny! Istny złodziej czasu, nim się spostrzegłem była już północ, a ja dalej świetnie bawiłem się przy piosenkach Axela. Drugą z minigier jest Crazy Frog Pinball, czyli żaba zamknięta w przeźroczystej kulce lata po całej planszy niszcząc złowrogie drony. Świetnie wyglądają wtedy zwłaszcza wybuchy pokonanych robotów, próżno szukać takich efektów nawet na next genach!

Popcorn!

REKLAMA

Co do samej muzyki, mamy tutaj standardowo do czynienia z rytmicznymi utworami, robiącymi po minucie wodę z mózgu. Naprawdę, dawno się tak nie odprężyłem, wręcz czułem jak ubywa mi IQ podczas przysłuchiwania się coraz to kolejnym utworom. Hity pokroju " Popcorn" nie odstępują nas w tej grze ani na moment. I bardzo dobrze, w końcu nic tak nie podnosi oceny końcowej gry, jak świetnie wkomponowana w resztę muzyka! Zwłaszcza, gdy jest to bardzo dobre techno. Zdziwiłem się tylko, gdy sąsiadka zadzwoniła, abym "ściszył to wyjstwo". Cóż, w końcu nie każdy zna się na dobrej muzyce. Trzeba to niestety uszanować.

Podsumowując, Crazy Frog Racer to gra ponadczasowa. Mamy tutaj do czynienia z przełomem pokroju pierwszego Fallouta czy Diablo. Gorąco polecam, zwłaszcza, że nie ma chyba już sprzętu, na którym to by nie poszło. Zdecydowanie nie będziecie żałować wydanych pieniędzy, nie będziecie nawet mieć w ogóle czasu o tym myśleć, gra wciągnie was niby piaski. Jeszcze raz gorąco polecam, przy okazji pozdrawiając fanów jedynej słusznej muzyki! Don Dong Dong!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA