WarZ od samego początku wzbudzało wiele kontrowersji. Pospiesznie wydana kalka oczekiwanego DayZ zaszła graczom i Valve za skórę tak bardzo, że została usunięta z platformy Steam. Twórcy wyciągnęli wnioski?
Na początku wszystko miało być pięknie. Piszę to z punktu widzenia fana wszelkiego, co kolei się i śmierdzi żywymi trupami. Serwery miały pomieścić do 100 graczy jednocześnie, wraz z dodatkową możliwością zakładania swoich własnych. Gracze mieli otrzymać drzewko rozwoju umiejętności, natomiast wewnętrzna waluta, kupowana za realne pieniądze, mogła graczom pomagać, lecz w sposób nie dyskryminujący tych mniej rozrzutnych . Prosta sprawa – grę kupujemy raz i bawimy się nią dobrze przez cały czas, nie ponosząc dodatkowych opłat za nowe aktualizacje i możliwości. Co poszło źle? Właściwie wszystko.
Na początku wszystko było jeszcze tak, jak miało być. Post-apokaliptyczny symulator przetrwania w świecie opanowanym przez zombie stał się najchętniej kupowanym produktem na Steam. Po pierwszej fali popularności, zbudowanej na głodnych wrażeń ludziach oczekujących na DayZ, pojawiły się ostre głosy recenzentów. WarZ okazało się wybrakowane, niedopracowane i najzwyczajniej w świecie niegrywalne. Zabrakło obiecywanego drzewka umiejętności, serwery nie mieściły oczekiwanej liczby graczy, aktualna wersja zawierała mnóstwo błędów i tym podobne. Mimo wszystko ludzie grali dalej, część z nich produkt Hammerpoint Interactive naprawdę doceniała.
Wtedy wydarzyło się coś, co wydarzyć się nie powinno nigdy. WarZ polegało na bardzo prostym schemacie – dopadają cię zombie, rozrywają trzewia i zamieniają się w suty obiad – czekasz godzinę na ponowne spróbowanie swoich sił w otwartym świecie MMO. Czas możesz przyspieszyć, płacąc wirtualną walutą, pozyskiwaną za realną gotówkę. Proste, zrozumiałe, sprawiające, że zaczynamy czuć się jak prawdziwy survivol, ceniący swoje życie i zdrowie. Najwyraźniej Hammerpoint przestało być zadowolone ze strumienia gotówki, jaki wpływał na ich konto za pomocą wirtualnej waluty przyspieszającej możliwość dalszej gry. Bez żadnej zapowiedzi, jedna godzina zamieniła się w cztery. Wyobraźcie to sobie – kupujecie grę za niemałą sumę (15 dolców za rozwijaną wersję beta), podwija wam się noga, stajecie się posiłkiem dla żywych trupów i kolejny raz możecie zagrać za… cztery godziny? Kpina. To oczywiste, że podniósł się raban wśród graczy. Fala krytyki zalatał Reddita i forum twórców. Wtedy właśnie Hammerpoint popełniło swój największy błąd.
Wszelkie wpisy krytykujące WarZ i decyzje, które podjęli twórcy z chęci bezczelnego zysku, były bezwzględnie usuwane tam, gdzie Hammerpoint miało ku temu możliwości. Czy to konstruktywna krytyka czy zwyczajny hate, twórcy wprowadzili cenzurę doskonałą, zgadzając się jedynie na pozytywne opinie co do ich flagowego tytułu. Sprawa wyszła na jaw i miarka się przebrała. Valve podjęło decyzję o ukaraniu twórców za ich grubiaństwo i zły pijar, który zaczął przelewać się również na Steam. WarZ zniknęło z tej platformy, natomiast wszyscy zainteresowani mogli odzyskać wydane na grę pieniądze. Ci, którym gra Hammerpoint wciąż się podobała, mogli grać dalej. Valve argumentowało taką decyzję „zbyt wczesnym wpuszczeniem gry na ich platformę”. Oczywiście, jak gdyby wcześniej na Steam-ie nie pojawiały się produkcje niepełne i wprowadzające klientów w błąd. Chodziło tylko i wyłącznie o twarz. Tak czy siak, decyzja była dobra. Gracze nie gęsi, swój język mają. Język, który został usłyszany i zostały wyciągnięte z tego wyraźne wnioski, przekładające się na radykalne decyzje.
Dzisiaj WarZ ponownie zagościło na Steam. Wszyscy, którzy nie usunęli gry ze swoich dysków twardych, mogą pobrać aktualizację mającą naprawić to, co Hammerpoint zdążyło zniszczyć. Gra jest do kupienia za 13 dolarów, z tego miejsca. Warto dać WarZ drugą szansę? Odpowiedź jest prosta – NIE.
Dlaczego? Po pierwsze, WarZ nie zmieniło się ani trochę, nie licząc jednej kwestii. Od momentu jej ponownej obecności na Steam niebotycznie wzrosła ilość hacków, które nie tylko znacznie ułatwiają rozgrywkę, ale również pozwalają na spam wewnątrz samej gry. Czegoś takiego nie było nawet w najgorszych dniach tej gry, przed jej usunięciem. Przez te dwa miesiące nie zmieniło się niemal nic, natomiast w kwestii podziękowań za cierpliwość i wierność marce twórcy oddali w ręce graczy… katany. Dokładnie, od teraz zombie możemy siekać kataną. Świetna sprawa, prawda?
Oczywiście, że nie. Nie pozostaje nic innego, niż czekać na DayZ. Samodzielna wersja tego moda miała pojawić się już w styczniu. Niestety, twórcy wpadli w błędne koło poprawek i dodawania nowej zawartości, chcąc wydać jak najbardziej dopracowany produkt. Kolejne nowości, które zostają zaimplementowane w grze, naprawdę cieszą, ale ja nie chcę już o tym czytać, ja chcę w końcu w to zagrać! Ze skrajności w skrajność - Hammerpoint Interacive wydało grę za wcześnie, budując pozycję na oczekiwaniu wobec DayZ oraz popularności wszystkiego, co zombie-podobne. Dean Hall ze swoim DayZ wciąż bawi się w kolejne poprawki, doprowadzając do szału dziesiątki tysięcy graczy na całym świecie, gotowych rzucać pieniądze prosto w ekran monitora. Ile jeszcze można czekać, Dean?!