REKLAMA

Nowe wcielenie Gervaisa – Derek!

Brytyjski przyrodni brat Kuby Wojewódzkiego i Szymona Majewskiego po raz kolejny wzbudza kontrowersje. Ricky Gervais nie zachłysnął się sławą, a wykorzystał swoje kontakty, by rozwinąć kolejny, dość intrygujący serial telewizyjny, który różni się od tego, co zrobił wcześniej. Na tyle jest on inny, że amerykańska platforma Netflix postanowiła wykupić prawa do dystrybucji programu na terenie USA.

Nowe wcielenie Gervaisa - Derek!
REKLAMA
REKLAMA

Ricky Gervais zostałby domorosłym komikiem i spikerem radiowym, gdyby nie jest hit „Biuro”, który tak przypadł widzom do gustu, że nawet Amerykanie wykupili jego formułę i stworzyli swój własny remake. I zrobili go, po swojemu. Brytyjska wersja jest krótka – dwa sezony po czternaście epizodów łącznie. Amerykańska obecnie kończy swój żywot finałowym dziewiątym sezonem. Dla Gervaisa, który był producentem obu edycji, to istna żyła złota, której nie zmarnował. Zajął się kolejnym pomysłem – serialem „Statyści” – grał wkurzającego ducha w hollywoodzkiej komedii „Ghost Town” oraz wyreżyserował ambitny projekt dla jankesów „Było sobie kłamstwo”.  Jego kariera w Hollywood skończyła się, póki co, na prowadzeniu gali rozdania Złotych Globów, na której pokazał swoją uszczypliwość i złośliwość, udowadniając że nie oszczędza nikogo.

Widać jednak, że dla Gervaisa najważniejsza jest Wielka Brytania. Przez 3 lata na HBO oraz angielskiej stacji E4 zrealizował w formie rysunkowej popularne w Internecie podcasty, w których wraz ze swoimi kolegami – Stephenem Mechantem oraz Karlem Peddingtonem – komentowali bieżące wydarzenia oraz pewnie ciekawostki dnia codziennego, jakie zauważają u siebie i u ludzi ich otaczających. „The Ricky Gervais Show” było inteligentnym społecznym komentarzem i zyskał sobie przez ten czas wiernych fanów. Później przyszła pora na „Life’s Too Short” o przygodach karła, który próbuje rozwijać własną karierę aktorską. Do tego projektu Gervais zaprosił mnóstwo gwiazd, by odegrali swoje krótkie scenki – Johnny Depp, Liam Neeson, Helena Bohnam Carter, Steve Carrel, czy nawet sam Sting. Sukces!

REKLAMA

I Ricky Gervais wykorzystuje teraz ten sukces na bardziej eksperymentalną formę. „Derek” to półgodzinny mariaż komedii i dramatu zrealizowany w formie mockumentary, w której komik tak dobrze się czuje. Tytułowy bohater to 49-letni pracownik domu opieki, którego miejsce pracy zaczyna mieć problemy finansowe i zostaje odcięte od środków publicznych ze względu na kryzys ekonomiczny. Postać Dereka jest jednak całkiem inna od tych, w które Ricky się wcześniej wcielał. Tu brak sarkastycznej ironii. Mężczyzna komentuje otaczający go świat, nie boi się mówić to, co wpada mu do głowy, ale też nie myśli zanim powie. Nie jest to protagonista, którego można polubić od razu szczególnie, że od samego początku irytuje. Z odcinka na odcinek poznajemy jego wady oraz jego podejście do wszystkich pacjentów domu opieki i zaczynamy rozumieć dlaczego właśnie kolejne wcielenie Gervaisa jest takie, a nie inne.

To nie nowatorski Gervais – to nietypowy Gervais. Pod koniec każdego odcinka wydaje się jakoby „Derek” był materializacją kryzysu wieku średniego komika. W pełni gardzi młodymi i równolatkami, a z pełnym szacunkiem wyraża się względem starszych przebywających w domu. Tak, jakby Ricky sam chciał w taki sposób spędzić starość – godnie. Ciekawe spojrzenie na rzeczywistość nawet przez pryzmat polskiej mentalności.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA